To jest właśnie dość niezwykłe. Nie jest to rzecz o męce Pańskiej, znacznie bardziej teatralnej do opowiadania, ale o tym, co się zdarzyło, gdy Chrystus umarł. Widzimy reakcje po jego śmierci. W „Historyi" mamy całe spektrum postaw – od kompletnej niewiary niewierzących i myślenia, że pusty grób to prowokacja, bo Chrystusa ukradli jego uczniowie, aż po niewiarę wśród tych, którzy kochali swojego Mistrza, ale w jego zmartwychwstanie nie potrafią uwierzyć. Jak się okazuje, łatwiej jest wierzyć w śmierć niż w zmartwychwstanie. Pojawia się więc pytanie: jak trudna jest wiara? I gdzie jesteśmy ze swoją wiarą, czy też może niewiarą?
Jakie walory ma ten tekst dla reżysera?
To przygoda. Kiedy otrzymałem propozycję od festiwalu „Gorzkie żale", by wybrać utwór, pomyślałem, że nie ma tekstu bardziej prowokującego do pracy niż ten, fundamentalny dla polskiej tradycji teatralnej, misteryjnej. I do dziś intrygujący, bo uruchamia całe teatrum śmierci. Estetyka teatru śmierci jest estetyką Tadeusza Kantora, do którego twórczości i tradycji często się odwołuję w swoich przedstawieniach.
Akcja pańskiej „Historyi" nie dzieje się jednak w średniowieczu.
W średniowieczu nie zapisał jej też autor, Mikołaj z Wilkowiecka. Czas „Historyi" to czas mitu, ewangelicznych przypowieści. Historia rozgrywa się kiedyś i dziś. Średniowieczność tego tekstu odbieramy na poziomie języka i z powodu daty jego powstania – został ogłoszony drukiem w 1582 roku. Trzeba jednak pamiętać, że autor zapisywał trwającą tradycję. Nie był dramaturgiem w naszym rozumieniu. Mikołaj z Wilkowiecka, przeor klasztoru jasnogórskiego, człowiek bywały w świecie, oglądał misteria i inscenizacje misteryjne we Włoszech, a potem przełożył je na grunt języka polskiego. Badacze pracujący przy przedstawieniach Dejmka zwracali uwagę na doskonałość formy przejawiającą się m.in. w skrótowości języka. Podobne opisane misteria we Francji na przykład liczyły nawet 35 tysięcy wersów i trwały po kilkanaście godzin, nawet dni. Tekst Mikołaja z Wilkowiecka jest dziesięć razy krótszy, dzięki czemu całą „Historyję" można było wystawiać w ciągu trzech i pół – czterech godzin.
Tradycja polskich misteriów, na przykład kalwaryjskich, jest wspaniała, oryginalna w kulturze europejskiej. Dość przypomnieć fotografie Adama Bujaka, by przywołać świat wyjątkowy: ludzi, przedstawień, wizerunków, wiary demonstrowanej w sposób „teatralny". Blisko stąd do teatru rytualnego, przekraczającego scenę, bo przestaje mu być potrzebna. Równocześnie jest to teatr śmierci, który Tadeusz Kantor nazywał kliszami pamięci, obrazami, które odkładają się w człowieku i stanowią o jego wartości.