Sławomir Nitras w programie „Onet Rano” mówił na temat ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu koronawirusa. - Z jednej strony to jest ustawa, która robi to, czego my od trzech tygodni się domagamy. A z drugiej, w zeszłym tygodniu, jeden z wiceministrów to kwestionował, mówiąc, że to co my proponujemy nie jest w ogóle potrzebne, bo to rozporządzeniem trzeba zmienić. Nie można ustawy zmieniać rozporządzeniem, ale tego wiceminister nie wie - powiedział Nitras. - Przepisy, które tam są, wprowadzają nadzwyczajną rolę wojewody, który de facto może wszystko. Może nawet nakazać zamknąć zakład pracy, nie pozwolić ludziom iść do pracy w jakiejś konkretnej firmie. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że te przepisy są uzasadnione. To, że może, nie znaczy, że musi. Pozostaje pytanie o koszty. Tam nie jest napisane, kto ponosi koszty tego, że zakład nie funkcjonuje. Wiadomo, że pracodawca myśli o interesie ekonomicznym. I to nie może być w takich sytuacjach nadzwyczajnych jedyna wartość. Chociaż nikt tego nie kwestionuje, że dla firm jest to rzecz podstawowa - dodał. - Może być taka pokusa, że jakiś wojewoda, żeby się wykazać na przykład nam sparaliżuje całe miasto. Zamknie, karze nam nie chodzić, zabroni się poruszać, mimo że jedna czy dwie osoby są podejrzane o bycie zarażonymi - podkreślił. 

Nitras zaznaczył także, że jeszcze w piątek i sobotę „nie była potrzebna żadna ustawa”. - A dzisiaj jest ustawa, którą nie firmuje rząd, tylko prezydent, przypadkowo w kampanii prezydenckiej - stwierdził. - Dzisiaj na pokaz w Sejmie Duda będzie mówił, że jest wspaniałym prezydentem, bo się obudził po trzech tygodniach - dodał.- To nie jest ustawa prezydencka, to jest projekt rządowy. Tylko rząd ma taki tryb nadzwyczajny, że można w ciągu jednego dnia dać ustawę. To wszytko jest ustawką - zaznaczył.