Jak się oblicza, w pierwszej dekadzie po rewolucji na Kubie zostało wypędzonych z kraju ponad 10 tysięcy homoseksualistów i przedstawicieli innych mniejszości seksualnych – powiedział „Rz" Luiz Mott, założyciel brazylijskiej organizacji Grupo Gay da Bahia i profesor antropologii na Uniwersytecie Federalnym Stanu Bahia. – W minionej dekadzie natomiast policja prześladowała na wyspie co najmniej 7 tysięcy homoseksualistów. Tylko w 2010 roku zostało zatrzymanych 700 osób – twierdzi nasz rozmówca, powołując się na dane działaczy kubańskich.
Dyskusję o prześladowaniach mniejszości płciowych przez latynoskich rewolucjonistów wywołała zeszłotygodniowa wypowiedź córki prezydenta Kuby, Raula Castro. Mariela Castro, która jest seksuologiem i kierowniczką Państwowego Ośrodka Edukacji Seksualnej (Cenesex), dała do zrozumienia, że jeszcze w tym roku na wyspie mogą być ustanowione przepisy, które umożliwią zawieranie formalnych związków jedno-płciowych. Pani Castro stawia kubańskim prawodawcom za wzór Argentynę, dotąd jedyny kraj Ameryki Południowej, który dopuścił formalne związki jednopłciowe. 12 maja, w ramach Dni przeciw Homofobii i otwierania Kubańczyków na sprawy mniejszości seksualnych, dyrektor Cenesex i zarazem bratanica przywódcy kubańskiej rewolucji Fidela Castro prowadziła ulicami Hawany taneczny korowód. Jak podali sprawozdawcy, 300 uczestników pod tęczowymi flagami wznosiło okrzyki: „Precz z homofobią" i „Socjalizm to także różnorodność".
Postawa pani Castro nie przekonuje jednak działaczy GGB, uznawanej za najstarszą organizację zajmującą się sprawami mniejszości seksualnych w Ameryce Łacińskiej. Profesor Mott uważa, że zeszłotygodniowa wypowiedź pani dyrektor Cenesex jest „oportunistyczna i demagogiczna".
Przeproście gejów
Działacze GGB żądają, by Fidel Castro przeprosił za prześladowania homoseksualistów na Kubie. Zaczęły się one zaraz po zwycięstwie rewolucji w 1959 roku – twierdzi profesor Mott. Castro ogłosił wówczas, że „homoseksualista nie może być dobrym rewolucjonistą". El Comandante uważał ponadto, że „homoseksualiści nie powinni zajmować stanowisk, na których mogliby wywierać wpływ na nowe pokolenie". Przy wydatnej pomocy innego słynnego rewolucjonisty, Ernesto Che Guevary, Castro tworzył osławione obozy pracy przymusowej, zwane UMAP, otoczone czterometrowym płotem z drutu kolczastego. „Wrogowie rewolucji" – wśród nich przedstawiciele mniejszości seksualnych – pracowali po 16 godzin dziennie na plantacjach trzciny cukrowej, „w nieludzkich warunkach, podobnych do tych, jakie panowały w narodowo-socjalistycznych obozach koncentracyjnych". Ofiarą represji padło wówczas m.in. wielu kubańskich artystów, a także amerykański poeta Allen Ginsberg, wypędzony z kraju za rozpowszechnianie pogłoski, jakoby ukrytym homoseksualistą był sam Raul Castro, brat Fidela. Tysiące osób homoseksualnych zostały zmuszone do opuszczenia wyspy. Po wybuchu epidemii AIDS gejów zamykano w specjalnych więzieniach. Nie wszyscy znieśli te prześladowania. Niektórzy, jak poeta Reinaldo Arenas, wybrali śmierć samobójczą. – Fidel Castro powinien przyznać, że popełnił potworny błąd, zamieniając Kubę w piekło dla homoseksualistów – twierdzi Marcelo Cerqueira, prezes GGB.
Fidel Castro zgodził się, że homoseksualiści byli na Kubie prześladowani. „Jeśli ktoś ponosi za to odpowiedzialność, to ja – powiedział w 2010 roku w wywiadzie dla meksykańskiego dziennika „La Jornada".
GGB uważa, że to za mało. – Castro musi przeprosić za błędy rewolucji kubańskiej, za prześladowania mniejszości seksualnych, więzienie ich w obozach koncentracyjnych, torturowanie, zmuszanie do niewolniczej pracy, wypędzenie z kraju oraz śmierć tysięcy homoseksualistów, lesbijek i innych osób – twierdzi profesor Mott.