– Wyniki badań Szwajcarów potwierdzają to, co wiedzieliśmy praktycznie od dnia śmierci Jasera Arafata – mówi „Rz" Haszem Mahameed, były członek Knesetu, który przez wiele lat blisko współpracował z palestyńskim przywódcą.
Z analizy ekspertów Uniwersyteckiego Centrum Medycyny Sądowej w Lozannie wynika, że Jaser Arafat mógł zostać otruty radioaktywnym polonem-210.
Gorszy niż cyjanowodór
– Czy na pewno polon go zabił? Odpowiedź brzmi nie, nie możemy kategorycznie potwierdzić hipotezy, że było to otrucie – zastrzegał wczoraj dyrektor szwajcarskiego instytutu prof. Francois Bochud. Mimo to Organizacja Wyzwolenia Palestyny apeluje o powołanie międzynarodowej komisji śledczej. – Polon to substancja znajdująca się wyłącznie w posiadaniu państw (...) To znaczy, że mamy do czynienia ze zbrodnią, jakiej dopuściło się państwo – przekonuje członek komitetu wykonawczego OWP Wasel Abu Jusef.
Z przeprowadzonych w Lozannie testów wynika, że poziom radioaktywnego izotopu wielokrotnie przekraczał normy. – W kości żebra Arafata wynosił ok. 900 milibekereli. To poziom od 18 do 36 razy przekraczający normy, w zależności od źródeł w literaturze fachowej – wyjaśniał sławny brytyjski ekspert medycyny sądowej Dave Barclay w Al-Dżazirze, która jako pierwsza opublikowała wyniki ekspertyzy.
Polon to silnie toksyczny pierwiastek, ok. 250 tys. razy bardziej trujący niż cyjanowodór. Może wniknąć do organizmu przez układ pokarmowy lub oddechowy, ale przez skórę nie przenika. Odnotowano kilka przypadków zatrucia nim, z czego najgłośniejszym była sprawa zbiegłego z Rosji oficera FSB Aleksandra Litwinienki.