Oblicze handlu ludźmi coraz częściej ma formę pracy przymusowej, a jej ofiarami padają nie tylko cudzoziemcy szukający lepszego życia – wskazuje La Strada i rusza z całoroczną kampanią, by uczulić społeczeństwo na problem.
– Jest ostatni dzwonek, żeby się tym zająć, zwłaszcza że pandemia znacząco wpłynie na sytuację na rynku pracy i spowoduje zwiększenie liczby pracowników zdesperowanych, godzących się na złe warunki pracy i łamanie ich praw – mówi „Rzeczpospolitej" Irena Dawid -Olczyk, prezes La Strady – Fundacji Przeciwko Handlowi Ludźmi i Niewolnictwu.
Co wiemy o problemie? Z sondażu fundacji wynika, że tylko co ósmy Polak postrzega pracę przymusową jako ważny problem społeczny (prym wiedzie przemoc domowa i mobbing), choć aż 75 proc. zetknęło się z nią bezpośrednio.
Praca pod przymusem ma miejsce, gdy oprócz wykorzystywania finansowego, stosowana jest też m.in. przemoc fizyczna, psychiczna i często pozbawienie wolności.
Problem dotyczy głównie cudzoziemców, zwłaszcza pracujących nielegalnie, ale – choć rzadziej – także Polaków – osoby najsłabsze: wykluczone, uzależnione, bezdomne.