Wszystko zmieniło się tydzień temu w niedzielę. W teleturnieju „Milionerzy” w TVN padło pytanie za pół miliona złotych. Marek Kraśnicki szybko obliczył, że musiałby pracować na te pieniądze 20 lat, nie wydając ani złotówki.
Pytanie za pół miliona brzmiało banalnie: o jakim ciastku mówiła w programie TVN Style prezydentowa Jolanta Kwaśniewska? Bezie, wuzetce, ptysiu? Pierwsze skojarzenie „beza”. Ale Kraśnicki nie był przekonany. Choć miał jeszcze jedno koło ratunkowe, wziął od prowadzącego Huberta Urbańskiego tekturkę z czekiem na 250 tys. zł i jak w malignie wyszedł ze studia.
Do dziś nie może uwierzyć w wygraną. – Jak to, ja, Marek Kraśnicki, wejdę do sklepu, wybiorę sobie telewizor plazmowy, który mi się najbardziej podoba, zapłacę i wyjdę? No, nie, nie umiem sobie tego wyobrazić.
72-letnia Anna Sabat, sąsiadka z pierwszego piętra bloku socjalnego w Kętach, mówi ze łzami w oczach: – Im się to po prostu należało.
Kraśniccy mieszkają na 28 metrach kwadratowych, w jednym pokoju. Część przeznaczona dla córek oddzielona jest 30-letnią meblościanką.