Silni mężczyzni głosują na prawicę

Według naukowców z Australii siła i umięśnienie mają olbrzymi wpływ na poglądy polityczne

Publikacja: 14.04.2012 01:35

Silni mężczyzni głosują na prawicę

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski KS Krzysztof Skłodowski

Naukowcy z Griffith University przebadali tysiące mężczyzn na kilku kontynentach. Okazało się, że ci o silnej osobowości i wysokiej sprawności fizycznej są znacznie bardziej prawicowi niż inni. Wynikać to ma, z drzemiących w nich atawistycznych instynktów. Społeczeństwo postrzegają tak jak ich pierwotni przodkowie postrzegali dziką naturę, a więc jako miejsce walki, w którym największe szanse na zwycięstwo ma silniejszy.

Dlatego mężczyźni tacy popierają gospodarkę wolnorynkową, a państwo opiekuńcze wydaje im się czymś niezrozumiałym. Ponieważ silni faceci są bardziej skłonni do rozwiązywania konfliktów drogą siłową, podejście takie przenoszą również na politykę i stosunki między państwami. Dlatego trudno wśród nich szukać pacyfistów, a za to wielu z nich popiera wojny w Iraku czy Afganistanie.

Jak napisali australijscy naukowcy w artykule opublikowanym w prestiżowym magazynie „Human Nature", mężczyźni, którzy podnoszą ciężary, walczą na ringu czy uprawiają inne sporty oparte na fizycznej dominacji nad rywalami, zachowują się w życiu podobnie jak samce alfa. Mają ambicje przywódcze, są dynamiczni i podejmują szybko decyzje. Są gotowi na zdecydowane działania. Wszystkie te cechy odnajdują w ugrupowaniach prawicowych.

W Wielkiej Brytanii są więc bardziej skłoni do głosowania na Partię Konserwatywną, a w Stanach Zjednoczonych na Partię Republikańską. We Francji popierają raczej Nicolasa Sarkozy'ego, a nie jego lewicowych konkurentów, a w Niemczech wolą chadeków od socjaldemokratów, nie mówiąc już o Partii Zielonych.

Gwiazdy kina akcji

Naukowcy swoją teorię udowodnili na przykładzie gwiazd Hollywood. Sprawdzili preferencje wyborcze czołowych amerykańskich aktorów i okazało się, że niemal wszyscy mają bardzo lewicowe poglądy, które często demonstrują publicznie. Żeby wspomnieć Seana Penna, George'a Clooneya, Toma Hanksa czy Morgana Freemana, którzy często biorą udział w rozmaitych antywojennych czy ekologicznych happeningach. Albo w telewizyjnych reklamówkach udzielają poparcia „ulubionemu politykowi Hollywood", czyli Barackowi Obamie.

Jedyny wyjątek od tej zasady stanowią... potężnie zbudowani aktorzy filmów akcji, którzy na ekranie dają upust swoim pierwotnym instynktom. Filmowych przeciwników biją, kopią, tną mieczami, dziurawią za pomocą broni maszynowej, wysadzają w powietrze, wyrzucają z pędzących samochodów i pociągów czy z lecących samolotów. Aktorzy tacy jako jedyni w Hollywood mają zdecydowane, prawicowe poglądy.

Sztandarowym przykładem jest oczywiście Arnold Schwarzenegger („Conan", „Commando", „Predator", „Terminator" itd.). Ten najsłynniejszy z „hollywoodzkich mięśniaków" lat 80. i 90. XX wieku, po zakończeniu kariery wystartował w wyborach na gubernatora Kalifornii z ramienia Partii Republikańskiej. Zwyciężył i urząd sprawował przez dwie kadencje w latach 2003 – 2011.

Jako gubernator – stawiając sobie za przykład Ronalda Reagana – Schwarzenegger rządził stanem z ogromną determinacją. Nie oglądając się na opór wpływowej w San Francisco radykalnej lewicy, w zdecydowany sposób obniżał podatki i ograniczał świadczenia socjalne. Nie ułaskawił żadnego skazanego na śmierć, za co został wręcz znienawidzony przez progresistów.

Pierwotne instynkty

Sympatykiem Partii Republikańskiej był także Clint Eastwood (słynny „Brudny Harry" i rewolwerowiec z tuzina krwawych westernów). W latach 60. i 70. popierał Richarda Nixona, a jego filmy, w których za pomocą magnum 44 usuwał z ulic przestępców – między innymi szalonego hipisa-mordercę czy gang rewolucjonistów – zostały uznane przez lewicową krytykę za faszystowskie.

Cieszący się poparciem Partii Republikańskiej East-

wood w 1986 r. został burmistrzem kalifornijskiego kurortu Carmel. I chociaż gdy się postarzał i przestał grać w filmach akcji, zaczął coraz bardziej zmieniać poglądy, w 2008 roku poparł jeszcze republikanina Johna McCaina, który walczył o prezydenturę z Obamą.

Z Republikanami związany jest także Sylvester Stallone („Rambo", „Rocky"), który w latach 80. odwiedzał w Białym Domu Ronalda Reagana, a później jako gość specjalny wziął udział w inauguracji prezydentury George'a W. Busha.

Najbardziej prawicową gwiazdą Hollywood jest jednak zdecydowanie Chuck Norris („Oddział Delta", „Zaginiony w akcji" i tysiące dowcipów). Norris nie wstydzi się demonstrować swojej wiary chrześcijańskiej i angażuje się w rozmaite kampanie społeczne: antynarkotykowe, antyaborcyjne i wymierzone w „promocję homoseksualizmu w szkołach". W wyborach prezydenckich w 2008 roku poparł republikanina pastora Mike'a Huckabee.

„Ci aktorzy, którzy są znani ze stosowania na ekranie siły, na przykład Schwarzenegger, Willis, Norris czy Stallone, byli bardziej skłonni do popierania prowadzonych przez Amerykę wojen" – napisano w „Human Nature". – „Mocne umięśnienie ciała dorosłych mężczyzn ma olbrzymi wpływ na mechanizmy zachodzące w ich mózgach. Te mechanizmy powstały poprzez selekcję naturalną w czasach, gdy fizyczna agresja była znacznie częstszym sposobem rozwiązywania konfliktów między ludźmi niż inne, spokojniejsze sposoby".

Naukowcy z Griffith University przebadali tysiące mężczyzn na kilku kontynentach. Okazało się, że ci o silnej osobowości i wysokiej sprawności fizycznej są znacznie bardziej prawicowi niż inni. Wynikać to ma, z drzemiących w nich atawistycznych instynktów. Społeczeństwo postrzegają tak jak ich pierwotni przodkowie postrzegali dziką naturę, a więc jako miejsce walki, w którym największe szanse na zwycięstwo ma silniejszy.

Dlatego mężczyźni tacy popierają gospodarkę wolnorynkową, a państwo opiekuńcze wydaje im się czymś niezrozumiałym. Ponieważ silni faceci są bardziej skłonni do rozwiązywania konfliktów drogą siłową, podejście takie przenoszą również na politykę i stosunki między państwami. Dlatego trudno wśród nich szukać pacyfistów, a za to wielu z nich popiera wojny w Iraku czy Afganistanie.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Społeczeństwo
Nowa Zelandia będzie uznawać tylko płeć biologiczną? Jest projekt ustawy
Społeczeństwo
Haiti chce od Francji zwrotu „okupu” sprzed ponad 200 lat. Chodzi o miliardy
Społeczeństwo
Przełom w walce z cukrzycą? Firma farmaceutyczna ogłosiła wyniki badań klinicznych
Społeczeństwo
Holandia chce deportować do Armenii 12-latka, który nigdy nie widział Armenii
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Społeczeństwo
Kultura i imperializm. Rosyjscy twórcy wciąż mają dużo odbiorców w Ukrainie