Wyjechali z Polski na rok. Zostali jednak na lata

W Wielkiej Brytanii na stałe mieszka ponad 500 tys. Polaków. Jak sobie radzą?

Publikacja: 02.05.2012 00:02

Wyjechali z Polski na rok. Zostali jednak na lata

Foto: Fotorzepa, Sławomir Mielnik Sławomir Mielnik

Karolina i jej mąż Sebastian Szarscy poznali się sześć lat temu w pracy. Oboje po studiach, w londyńskim barze pracowali jako kelnerka i kucharz.

– Zarabialiśmy grosze, pracę wzięliśmy tylko na przetrzymanie – opowiadają. Pierwszy odszedł Sebastian – dostał bezpłatny wolontariat na jednym z uniwersytetów, gdzie szukano informatyka. – Płacono mi tylko zwrot kosztów za bilet i 5 funtów dziennie na opłacenie lunchu – wspomina. Tak było przez rok. W tym czasie zarabiała tylko Karolina. – Moja pensja plus napiwki wystarczyły na opłacenie pokoju i codzienne życie. Dodatkowo po pracy zaczęłam także chodzić na kurs dla księgowych – wspomina Karolina. Szczęście się do nich uśmiechnęło. Najpierw Sebastian dzięki wsparciu uniwersytetu wyjechał na sześciotygodniowy kurs dla informatyków do Japonii. Po powrocie znalazł pracę w dziale IT dużej korporacji. Karolina, obecnie na urlopie macierzyńskim, jest jedną z pięciu księgowych w firmie zajmującej się importem towarów z Indii. – Wygląda na to, że osiądziemy tutaj na stałe – mówią małżonkowie.

Arek od 2004 roku pracuje w Londynie jako budowlaniec. – Bywa różnie. Zdarza się, że nie mam pracy nawet przez dwa miesiące, ale jestem tu z żoną i dwójką dzieci, na które otrzymujemy zasiłki, więc jakoś sobie radzimy – twierdzi. Z powodu kryzysu jest mniej pracy. – Cztery lata temu wyremontowałem na jednej ulicy siedem domów i zarobiłem w ciągu pięciu miesięcy roczną pensję. Teraz takich strzałów już nie mam – mówi.

Żona Arka Asia nigdy na Wyspach nie pracowała. W Polsce była kasjerką w hipermarkecie. Nie zna angielskiego i na pracę raczej nie ma co liczyć. Dlatego namawia Arka na powrót do kraju. – Tutaj, mimo dofinansowania, czynsz i wydatki na życie pochłaniają większość dochodów męża – mówi Asia. – W kraju i ja, i mąż moglibyśmy pracować, a dziećmi zajęliby się moi rodzice... A tu?... Co to za życie...

64-letnia Barbara wkrótce wraca do Polski. – Nie mam już siły dłużej pracować – tłumaczy. Mimo to wciąż codziennie sprząta prywatne mieszkania po sześć – siedem godzin dziennie. Nielegalnie. Bo formalnie jest na zasiłku dla osób niepełnosprawnych i korzysta z socjalnego mieszkania. Barbara ma jednak dosyć – nie tylko pracy, ale także życia w ciągłym strachu, że któryś z sąsiadów zacznie podejrzewać, że kobieta wciąż pracuje. Wyjazdu z Polski nie żałuje. – Dzięki tym ośmiu latom udało mi się spłacić wszystkie kredyty, które miałam w kraju, wyremontować mieszkanie i zwiedzić trochę Europy – opowiada.

Osób, które decydują się na powrót do kraju, jest jednak mało. Jeśli już tak postanawiają, najczęstszym powodem są sprawy osobiste, jak śmierć czy choroba w rodzinie. Rzadko natomiast zdarza się, że do kraju wracają rodziny. – Tu młodym ludziom bardzo ciężko znaleźć mieszkanie i rozpocząć życie na własny rachunek. Tam, nawet wykonując podstawowe prace, są w stanie się utrzymać – mówi prof. Krystyna Iglicka, demograf. –Oni nie wracają do Polski, bo nie widzą tu dla siebie żadnych perspektyw.

—Katarzyna Kopacz z Londynu, jcs

Karolina i jej mąż Sebastian Szarscy poznali się sześć lat temu w pracy. Oboje po studiach, w londyńskim barze pracowali jako kelnerka i kucharz.

– Zarabialiśmy grosze, pracę wzięliśmy tylko na przetrzymanie – opowiadają. Pierwszy odszedł Sebastian – dostał bezpłatny wolontariat na jednym z uniwersytetów, gdzie szukano informatyka. – Płacono mi tylko zwrot kosztów za bilet i 5 funtów dziennie na opłacenie lunchu – wspomina. Tak było przez rok. W tym czasie zarabiała tylko Karolina. – Moja pensja plus napiwki wystarczyły na opłacenie pokoju i codzienne życie. Dodatkowo po pracy zaczęłam także chodzić na kurs dla księgowych – wspomina Karolina. Szczęście się do nich uśmiechnęło. Najpierw Sebastian dzięki wsparciu uniwersytetu wyjechał na sześciotygodniowy kurs dla informatyków do Japonii. Po powrocie znalazł pracę w dziale IT dużej korporacji. Karolina, obecnie na urlopie macierzyńskim, jest jedną z pięciu księgowych w firmie zajmującej się importem towarów z Indii. – Wygląda na to, że osiądziemy tutaj na stałe – mówią małżonkowie.

Społeczeństwo
Fein, delulu, yapping i womb womb – można głosować na Młodzieżowe Słowo Roku 2024
Społeczeństwo
Jaka pogoda czeka nas do świąt? IMGW podało prognozę długoterminową
Społeczeństwo
Wybór Donalda Trumpa będzie korzystny dla naszego kraju? Polacy podzieleni
Społeczeństwo
Dzieci zmarły po zatruciu środkiem owadobójczym. Każdy może go kupić w internecie
Materiał Promocyjny
Fotowoltaika naturalnym partnerem auta elektrycznego
Społeczeństwo
Po alkotubkach przyszedł czas na gumy-papierosy? Mogą zostać zakazane
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje