Prokuratura w Kutnie zajmowała się sprawą po doniesieniu skierowanym do niej przez NSZZ „Solidarność" z urzędu pracy w Kutnie. Z ustaleń prokuratorów wynika, że od lipca 2011 do kwietnia 2013 roku pani dyrektor zwolniła w sumie 11 pracowników PUP, ponieważ należeli do zakładowej organizacji związkowej NSZZ „Solidarność".
- Nie stosowała się tym samym do zasady równego traktowania w zatrudnieniu czego potwierdzeniem są orzeczenia sądu pracy, który przywracał pracowników do pracy – mówi prok. Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej Prokuratury Okręgowej.
Podczas przesłuchania podejrzana nie przyznała się do zarzutów. Nadal pełni swoje stanowisko. – Wiemy o tym akcie oskarżenia. Czekamy na wyrok sądu w tej sprawie, dopiero po nim zdecydujemy co dalej – mówi rp. pl Mirosław Ruciński, członek zarządu starostwa w Kutnie.
Jak mówi Marek Lewandowski, rzecznik „S" zwalnianie związkowców to tak częsta praktyka, że musieliśmy powołać specjalny fundusz, z którego szykanowani związkowcy w najtrudniejszych chwilach dostają wsparcie finansowe.
- Pracodawcy najchętniej zwalniają przewodniczących związku, bo mają nadzieję, że w ten sposób organizacja się rozsypie. – Ryzyko jest niewielkie, bo potem taka sprawa w sądzie pracy toczy się przez około półtora roku. I chociaż niemal w stu procentach kończą się one naszym zwycięstwem, to pracownikowi udaje się uzyskać jedynie przywrócenie do pracy i odszkodowanie w wysokości trzymiesięcznej pensji. A to dla przedsiębiorcy niewielki koszt – opowiada Lewandowski.