Relacje pomiędzy lekarzami a firmami farmaceutycznymi czekają wielkie zmiany. Już w 2016 r. doktorzy zaczną bowiem ujawniać korzyści, jakie osiągają dzięki współpracy z przemysłem farmaceutycznym. Taką zasadę przewiduje kodeks przejrzystości, który w końcówce 2013 roku przyjęła INFARMA, czyli Związek Pracodawców Innowacyjnych Firm Farmaceutycznych.
Wszystko będzie jawne
Kodeks to rodzaj samoregulacji firm, czyli nie jest to żadne sztywne prawo. Dlatego firmy zrzeszone w INFARMA przyjęły go na zasadzie dobrowolności. Dokument przewiduje, że już w przyszłym roku koncerny farmaceutyczne będą publikowały właśnie na swoich stronach internetowych korzyści, jakie dostają od nich pracownicy medyczni. Chodzi więc nie tylko o zarobki, ale także wszelkie wyjazdy na konferencje i związane z nimi koszty podróży oraz zakwaterowania, jakie pokrywają lekarzom firmy.
Pośrednio te zmiany dotkną także pacjenta. Będzie mógł on sprawdzić, czy lekarz prowadzi terapię danym medykamentem, dlatego że współpracuje z jego producentem.
Pacjenci zazdrośni i nieobiektywni
Kodeks i przewidziany w nim dla lekarzy obowiązek ujawnienia korzyści i konfliktu interesów już wywołuje wiele kontrowersji w środowisku lekarskim. Do tej pory ich zasady współpracy z firmami farmaceutycznymi były owiane tajemnicą. Lekarze mają sporo wątpliwości. – Być może środowisko lekarskie jest już otwarte na ujawnianie korzyści, ale nie do końca jestem pewna, czy gotowi są na to pacjenci. Społeczeństwo akceptuje to, że gwiazdy telewizji mogą zarabiać po 40 tys. zł za jedno wystąpienie. Ale jeśli chodzi już o lekarzy, to ci powinni dużo pracować, uczyć się całe życie, ale mało zarabiać – powiedziała prof. Janina Stępińska, konsultant krajowy w dziedzinie kardiologii, na konferencji poświęconej kodeksowi, która odbyła się w ubiegłym tygodniu w Fundacji Batorego.
Lekarze boją się więc, że pacjenci zaczną ich inwigilować przed wizytą. Będą sprawdzać już nie tylko opinie o specjalistach na portalach typu Znanylekarz.pl, ale także wchodzić na stronę internetową firmy i sprawdzać zarobki medyków.
Przedstawiciele pacjentów uważają jednak, że zarobki lekarzy to kwestia drugorzędna. – Przeciętnego chorego interesuje głównie efekt zdrowotny, a nie zarobki jego lekarza. W dobie utrudnionego dostępu do leków refundowanych chory chciałby mieć od lekarza głównie informacje o tym, jak ma się leczyć i jakie interakcje mogą zachodzić między zażywanymi medykamentami – mówiła na konferencji w Fundacji Batorego prof. Dorota Krakowska z fundacji IUS MEDICINAE.
Bliskie relacje z przemysłem mają zwłaszcza profesorzy medycyny, którzy w szpitalach klinicznych prowadzą badania nad skutecznością nowych leków. Sponsorem badań jest właśnie firma farmaceutyczna.