Słownik angielsko-portugalski, zestaw płyt do nauki portugalskiego dla zaawansowanych i radio z odtwarzaczem CD – to lista prezentów, które w ostatnich czterech latach dostał od polskiego konsulatu w Pretorii Janusz Waluś. Służby konsularne utrzymują z nim bliskie relacje, choć to sprawca jednej z najgłośniejszych zbrodni w RPA.
Wyemigrował z Polski tuż przed stanem wojennym. W Republice Południowej Afryki prowadził z ojcem i bratem hutę szkła, a gdy interes zbankrutował, zarabiał jako kierowca. W RPA, w którym władzę sprawowała Partia Narodowa i obowiązywał apartheid, zaczął stopniowo angażować się w politykę. Związał się z Partią Konserwatywną i neonazistowskim Afrykanerskim Ruchem Oporu.
Waluś do historii przeszedł 10 kwietnia 1993 r. Tego dnia zastrzelił czarnoskórego przywódcę komunistów Chrisa Haniego. Zabójstwo miało zatrzymać demontaż apartheidu, jednak przyniosło odwrotny efekt. Waluś został skazany na karę śmierci, podobnie jak prawicowy polityk Clive Derby-Lewis, który podżegał do zbrodni i dostarczył broń. Wyroki zmieniono potem na dożywocie.
O Walusiu znów zrobiło się głośno w marcu tego roku, gdy sąd zezwolił na jego warunkowe zwolnienie. Minister sprawiedliwości RPA wniósł jednak odwołanie, a na czas jego rozpatrzenia Polak został w więzieniu. Poseł Robert Winnicki wybrany z list Kukiz'15 spytał MSZ, czy zaangażuje się w uwolnienie Janusza Walusia. I to z odpowiedzi na jego zapytanie wiemy, że konsulat utrzymuje relację z zabójcą.
„Konsul RP w Pretorii regularnie, przeciętnie co dwa miesiące, odwiedza Pana Jakuba Janusza Walusia w zakładzie karnym, okazując mu możliwą pomoc i wsparcie. Na prośbę zainteresowanego dostarcza mu polską prasę, książki oraz materiały z Internetu o tematyce historycznej (interesuje się dziejami Anglii i Portugalii)" – napisał wiceszef MSZ Jan Dziedziczak.