Ale Bouhlel nawet nie był szczególnie religijny: jak twierdzą jego znajomi, nie modlił się, nie przestrzegał ramadanu. Bardziej interesował się salsą i chodzeniem na siłownię niż wiarą.
Wstępne dane z jego telefonu komórkowego pokazują, że mógł się kontaktować z Omarem Diaby, mieszkającym w Nicei islamistą powiązanym z syryjskim Frontem An-Nusra (a nie z Państwem Islamskim), ale dopiero w ostatnim czasie. Nie wiadomo też, czy pięć zatrzymanych przez policję w sobotę i niedzielę osób odegrało jakąś znaczącą rolę w zorganizowanym przez niego zamachu.
Samo Państwo Islamskie wzięło odpowiedzialność za atak terrorystyczny, ale dopiero po 36 godzinach, i to bez podania jakichkolwiek szczegółów powiązań z Bouhlelem. Z deklaracji wynika jednak, że Tunezyjczyk odpowiedział na „apel o zabijanie niewiernych" wszelkimi metodami, jakie rzecznik organizacji niedawno wskazał.
– Daesz nigdy nie przyznaje się do zamachów, których nie jest sprawcą. To nie jest fikcyjna deklaracja – ostrzega David Thompson, dziennikarz specjalizujący się w dżihadyźmie.
Jeśli tak, to Francja staje w obliczu najgorszego z możliwych scenariuszy: potencjalnej fali zamachów organizowanych przez pojedynczych sprawców, niezwykle trudnych, o ile w ogóle możliwych do wykrycia. Ludzi chcących się zabić i szukających po temu powodów.
– Francja przeżywa trzeci wielki zamach terrorystyczny w ciągu 18 miesięcy. Ale ten z Nicei jest najgorszy z dwóch powodów. Po pierwsze, z uwagi na jego cel: w styczniu w 2015 ataku na redakcję „Charlie Hebdo" i sklep Hypercacher na celowniku znaleźli się liberalni dziennikarze i Żydzi. W listopadzie ub.r. terroryści poszerzyli liczbę wrogów do Francuzów, którzy chcą korzystać z życia, spotykając się ze znajomymi w paryskich kafejkach lub słuchają takiej muzyki jak w klubie Bataclan. Ale w Nicei ofiarami padli już dosłownie wszyscy, rodziny z dziećmi, turyści, zwykli przechodnie – mówi „Rz" Emmanuel Riviere, dyrektor w agencji badania opinii publicznej Sofres. – Ostatni zamach jest też wyjątkowy, bo jego sprawca działał w pojedynkę, z użyciem minimalnych środków, a jednak spowodował niezwykłe zniszczenia. Wcześniej w organizację uderzenia było zaangażowanych wiele osób – dodaje Riviere.