Jacenty Góral z Poznania, 65- -letni emerytowany oficer Wojska Polskiego do grobu św. Jakuba Większego Apostoła w Santiago de Compostela dotarł kilka dni temu, po 28 dniach wędrówki. Szedł z Sewilli przez Salamankę. Około tysiąca kilometrów.
Rok temu ponad wyjazd nad morze czy w góry przedłożył wędrówkę szlakiem jakubowym z Francji, dwa lata temu – drogą północną nad Atlantykiem. A jeszcze wcześniej chodził z pielgrzymkami do Częstochowy i Łagiewnik.
– Droga do Santiago de Compostela oprócz przeżyć duchowych pozwala sprawdzić samego siebie i poznać kraj, zabytki, kulturę – opowiada.
Natomiast pan Jacek do Santiago de Compostela szedł samotnie szlakiem portugalskim z Fatimy, ok. 250 kilometrów. – To jest moje podziękowanie Bogu za to, że znów jestem zdrowy, że mogę chodzić, marzyć – tłumaczy. – Ta wędrówka jest jak przebudzenie. Człowiek staje się prosty, zaczyna dostrzegać małe rzeczy, które cieszą.
Z roku na rok coraz więcej Polaków przebywa drogę św. Jakuba do Santiago de Compostela. Idą z Polski, jak panowie Andrzej i Stanisław, którzy z Wrocławia wyruszyli w kwietniu, aby dojść do Santiago na uroczystość św. Jakuba 25 lipca, albo zaczynają szlak bliżej: we Francji, w Hiszpanii, Portugalii.