Przed szpitalem w Bayonne zebrało się we wtorek około 300 osób, by zademonstrować poparcie dla lekarza pogotowia ratunkowego Nicolasa Bonnemaisona. Byli wśród nich lekarze i pielęgniarki. Zwolennicy śmierci na życzenie stworzyli internetową petycję w obronie lekarza, pod którą podpisało się ponad 20 tysięcy osób. „Nie można karać lekarza za to, że odczuwa litość i empatię" – głosi dokument, który został przekazany Ministerstwu Zdrowia. Także na Facebooku powstała grupa wsparcia, do której dołączyło już 14 tysięcy osób, w tym wielu lekarzy, którzy chwalą kolegę za „odwagę i współczucie dla pacjentów".
Dostanie dożywocie?
To jednak właśnie koledzy ze szpitala w Bayonne są powodem kłopotów doktora Bonnemaisona. To oni zgłosili przypadki eutanazji policji. Sąd w Bayonne pozbawił 50-letniego lekarza prawa do wykonywania zawodu i zarządził wobec niego dozór policyjny do rozpoczęcia procesu. Prokuratura złożyła apelację i domaga się, by lekarz trafił do aresztu śledczego. Zarzuca mu umyślne uśmiercenie „szczególnie bezbronnych osób za pomocą trucizny". Chodzi o czterech przewlekle chorych, starszych pacjentów przebywających pod jego opieką. Wszystkim pozostało zaledwie kilka miesięcy życia. Nie wiadomo jednak, czy sami poprosili o eutanazję, czy lekarz uśmiercił ich samowolnie. Jeśli tak, to dokonał zabójstwa, jeśli poprosili – czynnej eutanazji.
Oba czyny są karalne, ale wymiar kary jest inny. W przypadku skazania za morderstwo grozi mu nawet dożywocie. Sytuacja jest skomplikowana, bo nie ma świadków, a nikt dotychczas nie przesłuchał rodzin ofiar, które mogłyby wyjaśnić, czy ich bliscy prosili o śmierć. Doktor Bonnemaison przyznał się do winy, ale usprawiedliwiał swój czyn „chęcią skrócenia cierpienia pacjentów".
Zbyt emocjonalna debata
– Sprawa jest skomplikowana i szczerze mówiąc, nie rozumiem fali poparcia dla tego lekarza. Ci ludzie przecież nie wiedzą, czy zrobił to z litości na życzenie pacjentów, czy zabił ich, by nie musieć się nimi opiekować – mówi „Rz" dr Regis Aubry, szef Obserwatorium Narodowego ds. Warunków Końca Życia w Paryżu, który praktykuje jako lekarz w szpitalu w Besancon.
Według niego debata nad eutanazją jest prowadzona we Francji w sposób zbyt emocjonalny. – Wszyscy opowiadają się albo po jednej, albo po drugiej stronie, w atmosferze histerii. To uniemożliwia normalną debatę. Eutanazja w szpitalach istnieje i warto się zastanowić nad jej konsekwencjami moralnymi. Spokojnie i bez emocji – dodaje dr Aubry.