Zamiast w eleganckiej kreacji sylwestrowy wieczór można spędzić na golasa, na przejażdżce tramwajem lub na nadmorskiej promenadzie. Wszystkie te propozycje prócz oryginalności łączy jedno: nie nadwerężą naszej kieszeni. Choć zamożniejsi też nie są skazani na sztywne bale.
W Krakowie np. zabawa w tramwaju kosztuje 79 zł. W czasie podróży po mieście gwarantowane są tańce i szampan. Za darmo można witać Nowy Rok na nadmorskiej promenadzie w Ustce przy muzyce z lat 80. i pokazie sztucznych ogni.
Górale oferują "Sylwestra bez gaci", czyli zabawę na golasa w basenach termalnych w Białce Tatrzańskiej. Ale tu trzeba będzie wydać więcej: dla dorosłego golasa za 350 zł do 3 nad ranem nie zabraknie muzyki, sztucznych ogni, baru i solidnie zaopatrzonego bufetu. Ci, którzy wolą świeże powietrze, mogą wybrać kulig z napadem zbójników i gwarantowanym szczęśliwym jego finałem: wspólną biesiadą. Cena od ok. 145 zł.
Z kolei w krakowskim parku wodnym zabawa w bikini w rytmach disco polo to koszt od 118 do 195 zł. Hasać na pełnym morzu będzie można w Ustce – bal w klimacie karnawału w Wenecji na promie pływającym po Zatoce Gdańskiej to wydatek od 619 zł (plus nocleg i śniadanie).
To oferty dla tych, którym znudziły się tradycyjne szaleństwa noworoczne. – Wolę coś klasycznego. Sylwester to okazja, by kupić nową sukienkę – twierdzi Dorota, studentka z Warszawy, która w Zakopanem wybrała elegancki hotel. A w stolicy Tatr można pozwolić sobie na luksus. W Domu Wczasowym U Heliosa sylwestrowo-noworoczne pobyty pięciodniowe kosztowały od 650 zł do 800 zł. Kulig i pieczenie kiełbasy – płatne dodatkowo. W Nosalowym Dworze np. pokój de lux to 560 zł za noc plus rezerwacja stolika – 180 zł od osoby. Ośrodek Limba w Poroninie oferował pięciodniowe pobyty z wyżywieniem za 1200 zł, a hotel Czarny Potok – sześciodniowe dla dwóch osób za 3180 zł.