W 2050 r. tylko trzy polskie miasta będą liczyły ponad pół miliona mieszkańców – wynika z raportu demografów Uniwersytetu Łódzkiego. Polacy będą się wyprowadzać do ośrodków podmiejskich, a imigranci wcale nie wypełnią tego ubytku mieszkańców.
Dziś tylko Warszawę, Kraków, Łódź, Wrocław i Poznań można nazwać aglomeracjami. Mają powyżej 500 tys. mieszkańców. Ale już za 15 lat stolica Wielkopolski z tej listy wypadnie. Nieco później podobny los spotka także Łódź.
– Miasta molochy tracą mieszkańców, którzy są niezadowoleni z jakości życia. Przeszkadza im też hałas, gęstość zaludnienia, brak zieleni, miejsc wypoczynku czy placów zabaw dla dzieci. Narzekają również na sąsiadów i degradację przestrzeni publicznej – tłumaczy „Rzeczpospolitej" dr Piotr Szukalski, autor badania UŁ.

Z jego obliczeń wynika, że już w 2030 r. liczba mieszkańców Poznania spadnie poniżej 500 tys., a w Łodzi, która jeszcze w latach 80. XX w. była drugim co do wielkości polskim miastem, ten poziom zostanie osiągnięty pod koniec półwiecza. Zmniejszać się też będzie liczba krakowian i wrocławian, jedynie w stolicy liczba mieszkańców pozostanie na podobnym poziomie.