Zagłębiowskie Centrum Onkologii w liczącej ponad 100 tys. mieszkańców Dąbrowie Górniczej od początku lutego zawiesiło funkcjonowanie dwóch oddziałów. Całkowicie – chorób wewnętrznych (na pół roku, „w związku z nagłą niemożliwością obsadzenia dyżurów lekarskich"), a częściowo – szpitalnego oddziału ratunkowego.
Od kilku tygodni lekarze rezygnowali tam z pracy, a dwóch poszło na zwolnienia. Część pacjentów odesłano do domów, część przeniesiono na inne oddziały lub nawet do placówek w sąsiednich miastach.
Od tego tygodnia nie działają dwa oddziały w przemyskim Szpitalu Miejskim: chirurgii ogólnej i otolaryngologii. Tamtejsi lekarze nie zgodzili się na podpisanie aneksów na dyżury.
Zatrudnieni są przez niepubliczne zakłady opieki zdrowotnej, które pośredniczą między nimi a szpitalem, pobierając 1–2 zł za godzinę dyżuru. Szpital Miejski w aneksach zaproponował lekarzom dotychczasowe stawki, ale z pominięciem pośrednika. Początkowo większość się na to nie zgodziła. Teraz jednak dyrektor lecznicy Piotr Ciompa zapewnia, że porozumiał się już z większością medyków.
Zawieszone oddziały i tak zostaną przeniesione do innego szpitala, z którym miejski zostanie połączony.