Naczelny Sąd Administracyjny (sygn. akt II OSK 2178/12) oddalił skargę kasacyjną komisarza wyborczego w Słupsku, który zakwestionował kilkadziesiąt podpisów na listach poparcia dla zorganizowania referendum.
— Sąd uznaje, że komisarz wyborczy był związany wytycznymi Państwowej Komisji Wyborczej, ale weryfikacja podpisów była nadmiernie restrykcyjna — powiedziała sędzia Małgorzata Stahl, uzasadniając wyrok.
Orzeczenie NSA jest prawomocne. Zgodnie z art. 27 ustawy z 2000 r. o referendum lokalnym, referendum przeprowadza się najpóźniej w 50 dniu od dnia uprawomocnienia się wyroku sądu administracyjnego.
Z inicjatywą referendalną wystąpiła pięcioosobowa grupa. Prezydentowi miasta, Maciejowi Kobylińskiemu, wybieranemu na to stanowisko od 2002 r., zarzuciła m.in. błędną politykę gospodarczą i realizację nietrafionych inwestycji.
W kwietniu 2012 r. inicjator referendum, Jarosław Madej, złożył do komisarza wyborczego wniosek mieszkańców Słupska o przeprowadzenie referendum w sprawie odwołania prezydenta miasta przed upływem kadencji. Do wniosku dołączono trzy segregatory, zawierające 971 kart z 8.862 podpisami mieszkańców Słupska, popierającymi inicjatywę. Na podstawie art. 4 pkt 1 ustawy o referendum lokalnym, referendum przeprowadza się na wniosek co najmniej 10 proc. mieszkańców uprawnionych do głosowania. Dla ważności wniosku należało uzyskać 7.711 podpisów poparcia.