Najprościej mówiąc, skróty to formy wyrazów lub wyrażeń, które odczytuje się jako całe wyrazy. Skrótowce zaś definiuje się tak: formy nazw własnych, nazw obiektów czy nazw pojęć, które powstały z początkowych liter, głosek lub sylab wyrazów składowych. Mogą one funkcjonować samodzielnie. Objaśnienia te raczej nie nastręczają nikomu problemów, z praktyką bywa jednak różnie.
W pismach urzędowych najczęściej pojawiają się standardowe skróty, których słownikowa postać jest powszechnie znana: np. (na przykład), itd. (i tak dalej), ds. (do spraw). Ale jak postępować, gdy chcemy uniknąć wpisywania całego wyrazu lub nawet ich ciągu, a w słowniku próżno szukać oficjalnego skrótu? Językoznawcy zalecają pozostawić tak dużą część wyrazu, aby jego odszyfrowanie nie sprawiło odbiorcy kłopotu. Skuteczna komunikacja (nie tylko między urzędnikiem a petentem) jest bowiem najważniejsza. Dla przykładu: słowo „hydraulik" wymaga skrótu hydraul. (wersje „hydr." czy tym bardziej „hyd." byłyby niejasne).
Skróty – poza jednoliterowymi – zawsze powinny kończyć się spółgłoską. Zazwyczaj stawiamy po nich kropkę. Jeśli jednak kończą się na tę literę co skracany wyraz (np. mgr – magister, dr – doktor), wówczas kropki nie ma. Przy odmianie kropkę stosujemy (np. mgr. – magistra, magistrem, magistrze, dr. – doktora, doktorze, doktorem).
WAŻNE:
• ?Jeśli skrót kończy się na spółgłoskę zmiękczoną, to zapisujemy ją w formie twardej (np. tys. – tysiąc, mies. – miesiąc, godz. – godzina)