Panie sędzio, czy jako rzecznik dyscyplinarny „ad hoc” będzie pan zajmował się sprawami sędziów przenoszonych w okolicznościach budzących wątpliwości ministra? Czy też próbował wytaczać dyscyplinarki działającym już rzecznikom – Piotrowi Schabowi i jego zastępcom?
Prowadzone przez rzecznika „ad hoc” sprawy mogą być zupełnie nowe lub wymagające, zdaniem ministra, szybkiego działania i szczególnego zainteresowania. Jednak pierwszą, którą zająłem się ja, jest ta związana z przeniesieniem do innego wydziału Sądu Apelacyjnego w Warszawie sędzi Marzanny Piekarskiej-Drążek i Ewy Gregajtys. Owszem, minister ma wątpliwości związane z okolicznościami powołania trzech głównych rzeczników dyscyplinarnych, ich ścieżkami awansu czy też podejmowanymi przez nich działaniami, np. w sprawie sędziego Pawła Juszczyszyna bezzasadnie odsuniętego od orzekania, co wprost zresztą wyraził w decyzji o moim powołaniu. A zatem ma je również w kwestii rzetelności prowadzonych przez nich postępowań w ogóle. Dlatego wyznaczył mnie do sprawdzenia, czy to wszczęte wobec obu sędzi toczyło się właściwie, a postawione im zarzuty były zasadne. Jednak wytoczenie postępowania dyscyplinarnego któremukolwiek z rzeczników również mogłoby się odbyć jedynie na wniosek samego ministra. Choć trzeba podkreślić, że jeśli pojawiłyby się jakiekolwiek przesłanki do jego wszczęcia, to powołanie rzeczników „ad hoc” mogłoby okazać się jedynym rozwiązaniem.