Szybkie rozpatrzenie wniosku prezydenta w sprawie ustawy, która ma odblokować środki z KPO dla Polski, formalnie jest możliwe. Przeszkodą może jednak okazać się szóstka sędziów Trybunału Konstytucyjnego kwestionujących prezesurę Julii Przyłębskiej. „Buntownicy” stoją bowiem na stanowisku, że bez powołania nowego prezesa TK nie może się zająć tą sprawą.
Spór jest prawnie nieprosty. Chodzi o interpretację kilku przepisów ustawy o organizacji i trybie postępowania przed TK, których wykładni mógłby dokonać sam Trybunał Konstytucyjny (pytanie: w jakim trybie i kiedy). Jakimś wyjściem byłaby dymisja lub uznanie przez Julię Przyłębską, że jej prezesowska kadencja wygasała. I zarządzenie przez nią - jako najstarszego stażem sędziego TK - wyboru kandydatów na następcę. Ta ścieżka także wymaga jednak trochę czasu i obecności podczas wyborów co najmniej 10 sędziów TK.
Możliwe jest też przeciwnie stanowisko. Artykuł 12 ustawy o TK określa, że prezes Trybunału kieruje jego pracami, reprezentuje go na zewnątrz i wykonuje inne czynności określone w ustawach - tego nikt nie kwestionuje. Z kolei art.11 ust. 2 stanowi, że od dnia powstania wakatu do czasu powołania prezesa pracami TK kieruje sędzia TK posiadający najdłuższy, liczony łącznie, staż pracy, a ma go właśnie Julia Przyłębska. A są tylko dwie możliwości, albo Julia Przyłębska jest prezesem TK (jak sama uważa), albo jest wakat.
Czytaj więcej
Zależy mi na jak najszybszym uruchomieniu środków z Krajowego Planu Odbudowy, które są potrzebne do rozwoju polskiej gospodarki, dlatego nie zdecydowałem się na zawetowanie nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym - powiedział w wieczornym orędziu Andrzej Duda.
Szóstka kontestatorów formułuje jednak argument, że ten kierujący przejściowo Trybunałem sędzia nie może wyznaczać składów orzekających i rozpraw. W tym wypadku akurat nie trzeba wyznaczać składu, gdyż jest nim cały TK, byle brało udział w orzekaniu co najmniej 11 sędziów, a sprawozdawcę mogłaby wskazać Julia Przyłębska, dla jednych jako prezes, dla drugich jako sędzia kierująca TK. Trudno przecież uznać, że przewidziano ten przejściowy urząd, żeby TK nie mógł w tym czasie rozpatrywać nowych, choćby pilnych spraw.