Jak przypomina TVN24 w wyemitowanym w poniedziałek programie „Czarno na białym”, Jerzy Ziobro zmarł w 2006 roku w krakowskim Szpitalu Uniwersyteckim UJ, gdzie był leczony z powodów kardiologicznych. Miesiąc po jego śmierci brat ministra, Witold Ziobro, złożył doniesienie w prokuraturze, wskazując na możliwe nieprawidłowości w sposobie leczenia. Prokuratura w 2008 i 2011 roku umorzyła postępowanie. Jednak matka Zbigniewa Ziobro, Krystyna Kornicka-Ziobro, złożyła w prokuraturze prywatny akt oskarżenia przeciwko lekarzom.
Proces przed sądem w Krakowie zaczął się w 2013 roku. Sprawę miała rozpoznać sędzia Agnieszka Pilarczyk z Sądu Rejonowego dla Krakowa-Śródmieście. W 2016 roku (czyli tuż po przejęciu kontroli nad prokuraturą przez PiS) do procesu przeciwko lekarzom przystąpiła prokuratura. Po stronie rodziny ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry.
Jak wynika z programu „Czarno na białym”, z niezrozumiałych względów do sprawy zaangażowano najwyższy szczebel śledczy, zarezerwowany zwykle dla najpoważniejszych spraw kryminalnych – wydział zamiejscowy Prokuratury Krajowej w Krakowie.
Czytaj więcej
Biegły w sprawie śmierci Jerzego Ziobry uprzedził o możliwym konflikcie interesów. Sąd to zignorował, więc opinię można teraz podważyć.
Tuż przed zamknięciem przewodu sądowego prokurator złożył bezprecedensowy wniosek o wyłączenie sędzi Pilarczyk. Uzasadniał go uzyskanymi informacjami o wszczęciu śledztwa ws. okoliczności związanych ze zleceniem uzupełniającej opinii sądowo-lekarskiej w tym procesie. Przygotowany przez kilkunastu profesorów dokument kosztował 372 tys. zł. W programie wyjaśniono, że nie było prawnej możliwości, by sąd obciążył rodzinę Ziobrów taką kwotą.