Chodzi o przyjęte 6 grudnia 2020 r. rozporządzenie 2020/2092, potocznie nazywane „pieniądze za praworządność", ustanawiające system ochrony budżetu Unii w przypadku naruszeń zasad państwa prawnego w państwach członkowskich, dopuszczające zawieszenie wypłat środków unijnych. Polska i Węgry wystąpiły do TSUE o orzeczenie nieważności rozporządzenia. Zarzuciły mu brak podstawy prawnej, omijanie procedury określonej w art. 7 traktatu o UE (TUE) i naruszenie kompetencji państw członkowskich.
Przed dwoma miesiącami rzecznik generalny TSUE Manuel Campos Sánchez-Bordona zarekomendował TSUE oddalenie skarg Węgier i Polski, wskazując m.in., że rozporządzenie to wymaga bezpośredniego związku między naruszeniem zasad państwa prawnego a wykonywaniem budżetu, dlatego nie ma zastosowania do każdego naruszenia praworządności. A procedura z art. 7 TUE wymaga istnienia poważnego i stałego naruszenia którejś z wartości UE, nie tylko państwa prawnego.
Czytaj więcej
Polska wróciła na drogę do pozyskania pieniędzy na Krajowy Plan Odbudowy. Ale karę za Turów zapłacić trzeba.
Z kolei Trybunał Konstytucyjny w pełnym składzie ma od godz. 9 badać wniosek prokuratora generalnego, czy art. 322 ust. 1 lit. a traktatu o funkcjonowaniu UE narusza polską konstytucję w zakresie, w jakim posłużył wydaniu rozporządzenia o warunkowości. W uzasadnieniu Zbigniew Ziobro wskazuje m.in., że rozporządzenie to pozwala zastosować sankcje prawne o charakterze finansowym, tożsame z przewidzianymi w art. 7 ust. 3 TUE, ale bez spełnienia przesłanek określonych w tym przepisie, w szczególności bez stwierdzenia poważnego i stałego naruszenia praworządności.
Trudno powiedzieć, czy TK wyda w środę wyrok, a jeśli tak, to należy się spodziewać, że będzie rozbieżny z werdyktem TSUE. Nie będzie to miało jednak bezpośredniego wpływu na spór z Brukselą.