Szukając przykładu sędziowskiej niezależności, zwykle przywołuje się amerykański Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych (Supreme Court of The United States, w skrócie: SCOTUS). Sędziowie pełnią tam urząd dożywotnio, a umierają bardzo rzadko – jak głosi znane za oceanem powiedzenie. Teoretycznie żadna z pozostałych władz nie ma wpływu na ich werdykty, a formalny związek poszczególnych sędziów z politykami sprowadza się do przeszłości zawodowej sędziego (niekiedy pracownika lub doradcy administracji rządowej i/lub struktur partyjnych) oraz aktu nominacyjnego prezydenta USA, poprzedzonego zatwierdzeniem przez Senat. Z chwilą powołania taki sędzia teoretycznie staje się już całkowicie niezależnym i niezawisłym w wyrokowaniu – aż do śmierci lub rezygnacji z urzędu. Faktycznie jednak przez sam tryb wyboru sędziów, ściśle powiązany z istniejącym w USA systemem prezydenckim, amerykański SN jest – delikatnie to ujmując – niewolny od wpływu partyjnej polityki.