To będzie hit wystawienniczy: realizm i silne emocje. Wykonanie bez zarzutu, kompozycje bogate w szczegóły. Tematy bardziej dla nas swojskie niż z Bollywood, w dodatku cała fabuła mieści się w jednym kadrze.
Wystawa w Muzeum Narodowym spełni oczekiwania większości – piękne, lecz źle traktowane kobiety, konie w galopie, na nich Arabowie, walka na śmierć i życie, seks i okrucieństwo. Wszystko w egzotycznych sceneriach i malowniczych kostiumach. Soft porno naszych przodków, harem idealnie nadawał się do erotycznych fantazji. – Ta wystawa rehabilituje naszych orientalistów, długo uważanych za wtórnych wobec akademików francuskich, angielskich, niemieckich – cieszy się profesor Tadeusz Majda, turkolog, wraz z Anną Kozak kurator ekspozycji. – Uświadamia odrębność polskiego podejścia do Bliskiego Wschodu. W przeciwieństwie do zachodniej Europy mieliśmy przyjacielskie kontakty. Np. w Turcji w epoce zaborów wielu rodaków znajdowało azyl. Sympatią do orientalnej kultury zarażali Mickiewicz i Słowacki, którego rysunki z podróży na Wschód pokazujemy w muzeum. Nad motywami zapożyczonymi od Szeherezady pochylali się nasi najwięksi spece od historii w anegdotach: Jan Matejko, Józef Brandt, Alfred Wierusz-Kowalski. I mniejsi talentem, choć równie popularni – Michał Gorstkin-Wywiórski, Adam Styka, Feliks Wygrzywalski. Moim faworytem jest Franciszek Żmurko i jego mistrzowsko namalowany szlagier "Z rozkazu padyszacha". Niewolnica, choć pozbawiona życia, nadal kusi obnażonymi kształtami i alabastrową skórą.
[srodtytul]Karawaną w świat[/srodtytul]
Skąd pomysł odkurzenia malarstwa pompierów, jak ongiś nazywano członków akademii? Współczesny odbiorca zmęczył się artystycznymi eksperymentami, poszukuje czytelnych anegdot, perfekcyjnego warsztatu i sentymentalnych opowieści. A co skłoniło stołeczne muzeum do artystycznej podróży na Bliski Wschód? Popularność tego rejonu świata, efekt działalności biur turystycznych.– Mam świetne swoje zdjęcie na wielbłądzie, mogę dodać – zaproponowała pani pilnująca wystawy, zapatrzona w obrazy przedstawiających garbate zwierzęta na pustyni. Nie dziwię się jej skojarzeniom. Niejedna praca przypomina fotkę z wakacji w Turcji, Tunezji, Maroku. Albo folder reklamowy. Z zestawu cukierkowych landszaftów wyróżniają się nieduże widoczki pędzla Jana Ciąglińskiego. Artysta odwiedził Bliski Wschód. Jego kompozycje nie fałszują. Oddają klimat, przy tym nie są skażone dosłownością. Lekkie, impresyjne, o przypudrowanym kolorycie. Autor stworzył też najlepszy portret pokazu – drapieżną, przyczajoną "Dziewczynę z Biskry". No ale to był już 1909 rok.
Wiek przedtem mało komu dane było osobiście posmakować Orientu. Wyrywkowych informacji o specyfice tej kultury dostarczały "Baśnie z tysiąca i jednej nocy" oraz… polityka. Przypomnę: pierwsza połowa XIX stulecia to francuskie podboje w Afryce, wojna Greków o niepodległość, wojna krymska.