Autorem niezwykłej wystawy jest amerykański fotograf komercyjny Sandro Miller, którego od lat fascynowali mistrzowie fotografii – wśród nich m.in. Anne Leibovitz, Diane Arbus, Irving Penn, Andy Warhol, Dorothea Lang, Bert Stern, Albert Watson czy Horst P. Horst. Z uwielbienia dla ich fotograficznego warsztatu i talentu narodził się pomysł, by odtworzyć kultowe portrety XX wieku. Z tą różnicą, że w bohaterów zdjęć miała się wcielić jedna osoba.
Sandro Miller zaangażował do projektu aktora Johna Malkovicha, z którym łączy go prawie 20-letnia znajomość. Poznali się w 1999 roku podczas sesji promocyjnej teatru Steppenwolf, z którym był związany John Malkovich. Wspólne zdjęcia, których okoliczności Sandro Miller opisuje we wstępie do albumu towarzyszącego obecnej wystawie, stały się początkiem długoletniej przyjaźni.
Fotograf, który wielokrotnie miał potem okazję fotografować Johna Malkovicha i obserwować go przy pracy wiedział, że tylko on będzie w stanie wcielić się w bohaterów słynnych fotografii i - jak mówi Miller w rozmowie z Jonem Siskelem – „przemieniać się niczym kameleon w mężczyznę, kobietę, króla, dyktatora, biedaczkę czy Ernesta Hemingwaya".
Przygotowania do zdjęć trwały blisko pół roku. W tym czasie Sandro Miller studiował portrety autorstwa mistrzów fotografii detal po detalu. Chodziło o to, by idealnie odtworzyć światło, scenerię, a przede wszystkim gestykulację i mimikę postaci. Nad stylizacją, scenografią i światłem pracował sztab ludzi. Trzeba było na przykład zbudować łazienkę z lat 50. do zdjęcia przedstawiającego nagą Simone de Beauvoir przed lustrem lub znaleźć identyczny materiał, z jakiego zrobione były koszule chłopców towarzyszących „Matce tułaczce" na zdjęciu z 1936 roku.
Wcielanie się w bohaterów zdjęć było też nie lada wyzwaniem dla Johna Malkovicha. Aktor przez zaledwie trzy dni zdjęć (tyle łącznie trwała praca przed obiektywem) stawał się na zmianę Picassem, Marilyn Monroe, Hemingwayem, Che Guevarą, Bette Davis, Salvadorem Dalim, Hitchcockiem, Albertem Einsteinem.