Komisja Europejska jest szczególnie zaniepokojona „polską ustawą o specjalnej komisji, która może pozbawić obywateli, jednostki ich prawa do bycia wybranym do pełnienia funkcji publicznej” – stwierdził unijny komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders i dodał, że takie pozbawienie funkcji będzie możliwe decyzją administracyjną „bez żadnej kontroli sądowej”.
Nie jest tak, jak twierdzi komisarz
Po pierwsze, ustawa o komisji do spraw badania wpływów rosyjskich nie odnosi się do kwestii dotyczących prawa wybieralności, czyli do prawa bycia wybranym (bierne prawo wyborcze). Po drugie, ustawa gwarantuje prawo do sądu, bo nie wyłącza tego prawa, a jak nie wyłącza, to istnieje niewzruszalne domniemanie prawa do sądu gwarantowane na podstawie innej ustawy (art. 3 § 2 i 3 ustawy z 30 sierpnia 2002 r. – Prawo o postępowaniu przed sądami administracyjnymi).
Czytaj więcej
W piątek prezydent Andrzej Duda zapowiedział skierowanie do Sejmu nowelizacji ustawy o komisji do spraw badania wpływów rosyjskich, nazywanej "lex Tusk". Oto lista zmian, jakie w ustawie chce wprowadzić głowa państwa.
W takiej sytuacji chciałoby się zapytać, co KE robiła po aneksji Krymu przez Rosję w 2014 r. Dodajmy tylko, że Polska 15 lipca 2021 r. wygrała sprawę przed TSUE (C 848/19 P), w której Trybunał oddalił odwołanie wniesione przez Niemcy od wyroku sądu UE, który na podstawie zasady solidarności energetycznej stwierdził nieważność decyzji Komisji Europejskiej z 2016 r., zwiększającej przepustowość gazociągu OPAL, stanowiącego zachodni odcinek lądowy gazociągu Nord Stream 1 i przeznaczonego do przesyłania gazu do Niemiec ze złóż rosyjskich. Nie trzeba chyba bliżej wyjaśniać, jaki to ma związek z bezpieczeństwem Polski i całego kontynentu, wszak postulowana przez KE większa przepustowość rosyjskiego gazociągu oznaczałaby większe możliwości finansowe Rosji w dozbrajaniu się, aby popełniać zbrodnie międzynarodowe w Ukrainie.
Stanowisko RPO
Rzecznik praw obywatelskich w kontekście omawianej komisji twierdzi, że owszem, prawo do sądu administracyjnego istnieje, ale sądy te badają jedynie legalność decyzji administracyjnych. Jest to klasyczna półprawda, czyli pełne kłamstwo, i to w kwestii dotyczącej nomen omen pojęcia prawdy. Gdyby RPO zapoznał się ze stosowną literaturą naukową, dowiedziałby się, że sądy administracyjne gwarantują nie jakąś prawdę formalną (legalną, czyli zgodność opisu z obowiązującym prawem), lecz prawdę arystotelesowską (zgodności opisu z rzeczywistością, czyli prawdę materialną – np. W. Gontarski, „Prawda arystotelesowska w postępowaniu administracyjnym i sądowoadministracyjnym”, Acta Universitatis Lodziensis. Folia Iuridica 2014, t. 73). Owszem, sądy administracyjne co do zasady nie przeprowadzają postępowania dowodowego, ale niejako na ich zlecenie zobowiązane są to czynić organy administracji publicznej (tutaj osławiona komisja).