– Ponieważ art. 256 kodeksu karnego stwierdza, że osoba zbierająca takie przedmioty w celach kolekcjonerskich nie popełnia przestępstwa, nie zajmujemy się oryginalnymi artefaktami historycznymi. Występujemy przeciwko dystrybucji tych wyprodukowanych współcześnie, bo one tego waloru nie mają – tłumaczy.
– Do nich zaliczamy też książki o treściach antysemickich czy negujących Holokaust, pozycje takie jak „Protokoły mędrców Syjonu” czy „Mein Kampf” bez komentarza historycznego, płyty zespołów z neonazistowskimi tekstami oraz wlepki z treściami homofobicznymi i antyislamskimi – wskazuje Rafał Pankowski. Zaznacza, że pociągnięcie do odpowiedzialności każdego z wystawiających takie przedmioty, mimo sprawnej współpracy z internetowymi gigantami, jest praktycznie niemożliwe, m.in. ze względu na tak dużą liczbę odnotowywanych przypadków. – Każdego tygodnia jest ich ponad setka – konkluduje.
Istnieje szereg przepisów prawnych, polskich i unijnych, które regulują działalność internetowych platform handlowych, a szerzej także – działalność rynku e-commerce w Polsce.
Platformy mogą odmówić
Możliwość reagowania platform – zastrzegających w swoich regulaminach, że odpowiedzialność za przedmioty wystawiane na aukcjach ponoszą użytkownicy – jest ograniczona. Mogą one na przykład odmówić przyznania rekompensaty za uszkodzony lub niedostarczony towar, który został kupiony, mimo że znajdował się na liście przedmiotów zakazanych. – Można sobie jednak wyobrazić sytuacje, w których operator platformy handlowej stanie przed koniecznością zawiadomienia organów ścigania o podejrzeniu popełnienia przestępstwa – zauważa radca prawny Łukasz Wieczorek, partner kancelarii KWKR Konieczny Wierzbicki and Partners Law Firm. Dodaje przy tym, że zasadniczo na każdej osobie ciąży prawny obowiązek zawiadomienia organów ścigania o podejrzeniu popełnienia przestępstw ściganych z urzędu, choć nie każde zauważone naruszenie może być objęte obowiązkiem zawiadomienia prokuratury czy policji. Platformy natomiast zachęcają do zgłasza im naruszeń, bo w ten sposób mogą szybciej i skuteczniej eliminować nielegalne treści.
– Warto wskazać, że akt o usługach cyfrowych postuluje wprowadzenie tzw. zaufanych podmiotów sygnalizujących, czyli takich, które posiadają szczególną wiedzę ekspercką i kompetencje w zakresie zwalczania nielegalnych treści. Ma to na celu zwiększenie rzetelności i uniknięcie nadmiernej ingerencji w wolność wypowiedzi – precyzuje radca prawny.
Kontekst ma znaczenie
Innym nieco problemem wydaje się możliwość sprzedania i kupowania przedmiotów wykorzystujących na przykład wizerunek osoby publicznej lub prywatnej, żyjącej albo nieżyjącej, i użycie go w obraźliwym kontekście, tak jak choćby na wspomnianym kubku z wizerunkiem Floyda. Na tego typu sprawy – jak wskazuje specjalista – należy spojrzeć przez pryzmat przepisów regulujących tzw. prawo do korzystania z wizerunku. Dodaje, że na mocy art. 81 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych wizerunek można rozpowszechniać, jeśli dana osoba wyraziła na to zgodę lub otrzymała zapłatę. Staje się to też możliwe, gdy jest powszechnie znana, a jej wizerunek utrwalono w związku z pełnieniem przez nią funkcji publicznych; zezwala się na takie rozpowszechnianie również wtedy, gdy dana osoba stanowiła jedynie element większej całości, czyli na przykład zgromadzenia lub publicznej imprezy. Jeśli chodzi o osobę zmarłą, to prawa do jej wizerunku mają jej bliscy.