Ta zasada w sporze o nowe nominacje do Sądu Najwyższego, a teraz przy wyznaczeniu 11 sędziów do spraw dyscyplinarnych jest nie do przełknięcia przynajmniej dla części starych sędziów SN.
Na początku losowania 33 kandydatów do tej roli, siedmiu członków Kolegium SN zgłosiło „zastrzeżenia”, że przyznanie prezydentowi władzy „decydowania o składzie sądu dyscyplinarnego” według nieokreślonych kryteriów i dokonywanie takiego wyboru spośród jednej trzeciej obecnego składu SN, czyni uprzednie losowanie iluzorycznym i pozornym. Na te zastrzeżenia może odpowiedzieć pytaniem: a czy losowanie np. 22 kandydatów byłoby lepsze? Zasady, jakimi kierować się ma prezydent w selekcji kandydatów, nasuwają się same: rozsądkiem, doświadczeniem sędziego i troską o pokój w nowej izbie, aby wzięli się za pracę, a nie mnożyli zastrzeżenia i spory. Prezydent ich zresztą wyznacza do Izby Odpowiedzialności Zawodowej, a nie do konkretnych spraw.