Obok likwidacji Izby Dyscyplinarnej, co spotkało się z poparciem, prezydent zaproponował chłodniej przyjęty test niezależności sędziów, który jest moim zdaniem kubłem wody na podgrzewany przez działaczy sędziowskich spór o nowych sędziów.
Projekt prezydenta zakłada, że strona (podsądny) będzie mógł wystąpić do sądu o zbadanie, czy dany sędzia – nie tylko nowy, ale i wcześniej powołany – spełnia wymogi niezawisłości i bezstronności.
Czytaj więcej
Immunitetem prof. Wróbla powinna się zająć inna izba SN.
Z uwzględnieniem okoliczności jego powołania (nie tylko teraz, ale np. w stanie wojennym, w PRL) i jego postępowania po powołaniu, i czy mogły one w konkretnej sprawie mieć wpływ na orzeczenie. A wniosek ma przytaczać okoliczności uzasadniające żądanie i je uprawdopodobnić. Krótko mówiąc, najważniejsze będzie, jak dany sędzia się zachowuje po nominacji.
Sędzia Waldemar Żurek, znany krytyk pisowskich zmian w sadach, powiedział w „Rz”, że w każdym sądzie, w którym ktoś uzyskał nominację na nowego sędziego, rozpocznie się śledztwo, jakie miał oceny od wizytatorów, dlaczego kiedyś był oceniany słabo, a nagle ma laurkę, komu podpisał listę poparcia, od kogo dostał stanowisko funkcyjne, czy i ile razy dzwonił, czy spotykał się z sędziami powiązanymi z MS itd. To będzie „polowanie na czarownice” i nieweryfikowalne piekiełko.