Jesienią tego roku mają wejść w życie oczekiwane od lat przepisy w kodeksie pracy, które uregulują pracę zdalną i zastąpią tymczasowe rozwiązania wprowadzone na czas pandemii Covid-19. Wprowadzając m.in. definicję pracy zdalnej i możliwość pracy hybrydowej, mają ułatwić życie pracodawcom i pracownikom, a także zwiększyć popularność pracy poza biurem, która pomaga godzić obowiązki opiekuńcze z życiem zawodowym.
Nowe przepisy zobowiązują np. pracodawcę do zapewnienia pracownikowi materiałów i narzędzi koniecznych do wykonywania zdalnej pracy, a także do pokrycia związanych z tym kosztów, co dzisiaj wcale nie jest oczywiste.
Cenny benefit
Według ogłoszonego wiosną tego roku badania firmy CBRE co piąta osoba pracująca z domu nie otrzymała żadnego wsparcia od pracodawcy, a jedynie 7 proc. badanych dostało dodatek do pensji, by pokryć dodatkowe koszty, w tym zwiększone rachunki za internet czy prąd. W czasach wysokiej inflacji taki dodatek to cenny benefit, który – jak wynika z badania portalu Pracuj.pl – zachęca 61 proc. pracowników do aplikowania o pracę.
Jak jednak oceniają eksperci, wzrost popularności pracy zdalnej i hybrydowej wcale nie jest pewny, jeśli nowe przepisy kodeksu pracy wejdą w życie w obecnej formie. Pracownicy muszą się liczyć m.in. z tym, że trzeba będzie zgłosić każdą zmianę miejsca zdalnej pracy, np. przedłużony weekend na Mazurach, a pracodawca (to już na mocy innej zmiany w kodeksie pracy) będzie miał prawo skontrolować ich trzeźwość na home office.
Sporo obowiązków czeka też firmy wdrażające pracę zdalną i hybrydową. – Proponowane regulacje podchodzą do pracy zdalnej w bardzo mechaniczny sposób i ograniczają elastyczność pracodawców i pracowników – ocenia Magdalena Warzybok z firmy doradczej Kincentric.