Po chwili względnego spokoju wirus afrykańskiego pomoru świń znów przypuścił szturm na chlewnie. W ciągu zaledwie dwóch tygodni liczba ognisk odnotowanych przez Główny Inspektorat Weterynarii wzrosła o jedną trzecią, wykryto aż dziesięć nowych ognisk tej choroby u świń, a łącznie w tym roku wykryto już 33 ogniska.
Niestety, zaczynają się też potężne straty – na Warmii i Mazurach wirus trafił do gospodarstwa, w którym przetrzymywano 9435 świń, kolejne gospodarstwo w tym rejonie, dotknięte właśnie przez ASF, hodowało 2428 zwierząt. A może być tylko gorzej, epidemia powoli, ale nieubłaganie przesuwa się na zachód, w kierunku regionów, w których powstaje dwie trzecie polskiej wieprzowiny, czyli województw łódzkiego, kujawsko-pomorskiego oraz Wielkopolski.
ASF jest dla rolników dużo większym problemem niż na przykład katastrofy pogodowe – tu nie ma możliwości ubezpieczenia stada. ASF jest chorobą zwalczaną z urzędu, ubezpieczyciele trzymają się od tego ryzyka z daleka. Rekompensaty za wybicie stad, konieczne w ramach walki z epidemią, wypłaca państwo, ale ten proces nie idzie gładko. – Produkcja często jest oparta na kredytach bankowych, dlatego losy gospodarstwa zależą od tego, jak do problemu podejdą banki – mówi Aleksander Dargiewicz, dyrektor Krajowego Związku Pracodawców – Producentów Trzody Chlewnej. Wyjaśnia, że uzyskanie rekompensaty za zlikwidowane stado trwa tygodniami, czasem nawet miesiącami. W tym czasie rolnik jest uzależniony od decyzji kredytodawcy. – Jeśli bank jest w stanie przychylnie podejść do tematu, przełożyć płatności na inne terminy, to jest możliwość odbudowy produkcji. Jeżeli producent trzody dostanie w odpowiednim czasie pieniądze, to będzie go stać na to, by wstawić nowe zwierzęta i odnowić produkcję. Przepisy mówią, że po 40 dniach od likwidacji i odkażania, jeśli wszystkie warunki są spełnione, można odnowić produkcję – wyjaśnia Dargiewicz.
Wysokość rekompensaty ustala rzeczoznawca, który z ramienia Skarbu Państwa szacuje wysokość poniesionej straty, na podstawie ilości zwierząt i ich kategorii oraz aktualnych cen rynkowych. Tu liczy się czas. – Zdarza się jednak, że nawet duże przedsiębiorstwa nie dostają odszkodowania. Niektóre sprawy są w sądach – przyznaje Dargiewicz. I tu zaczyna się czasem problem, bo gdy rolnik nie ma innych dochodów i nie może sam sfinansować zasiedlenia fermy, taka sytuacja może prowadzić do bankructwa.