Daleko poza granice Polski wykracza kryzys związany z zalegającym w magazynach ukraińskim ziarnem. Problemy ze zbytem zgłaszają rolnicy z krajów graniczących z Ukrainą: Słowacji, Węgier i Rumunii, ale także ci z Bułgarii, gdzie ziarno trafia tranzytem przez Rumunię. Już po czterech miesiącach od wybuchu wojny eksport zboża wznowiono przez trzy porty czarnomorskie (w marcu pozwalającą na niego umowę przedłużono o kolejne 120 dni).
Czytaj więcej
W odpowiedzi na kryzys zbożowy Komisja Europejska zapowiada kolejne wsparcie, ale pięć krajów dotkniętych przez spadek cen ziarna chce, by Bruksela je odkupiła.
Z nadmiarem ukraińskiego ziarna zmaga się cała Europa Środkowa
Mimo to wielkie ilości ziarna zaczęły płynąć do krajów sąsiednich koleją, tirami oraz do portów na Dunaju. Choć 20 marca unijny komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski zapowiedział uruchomienie wartego 56 mln euro pakietu pomocowego, to do uspokojenia nastrojów wśród rolników to nie wystarczyło.
Skutkiem jest zagrożenie trwałości wsparcia, jakie Ukrainie oferują kraje UE. Sprawa może mieć daleko idące polityczne konsekwencje nie tylko w Polsce – na Słowacji przed rozpisanymi na wrzesień wyborami wspiera partię byłego premiera Roberta Fico, który sprzeciwiał się nałożeniu sankcji na Rosję.
Przed niedzielnymi wyborami do bułgarskiego parlamentu tamtejsi rolnicy blokowali przejścia graniczne z Rumunią, żądając odszkodowań. Krajowa pszenica nie wytrzymuje tam konkurencji z tańszą o 30 proc. ukraińską, a to skutkuje pojawianiem się nawet żądań wprowadzenia zakazu importu. W Bułgarii wciąż niesprzedane jest prawie 80 proc. ubiegłorocznych zbiorów słonecznika w oraz ponad 3 miliony ton pszenicy.