Od dłuższego czasu rząd wysyła niepokojące sygnały związane z przyszłością Polski w strukturach Unii Europejskiej. Podejmuje też działania, które stawiają nas na marginesie UE, a nawet skutkują wstrzymaniem wypłaty unijnych pieniędzy. Abstrakcyjny kiedyś polexit zaczyna się jawić coraz realniej. Okazuje się, że jednymi z tych, którzy powinni się go obawiać najmocniej, są polscy rolnicy.

Gospodarstwa rosną w Unii
Co ciekawe, entuzjastycznych opinii na temat korzyści polskiego rolnictwa z obecności w UE nie kryje Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. W 2019 r. z okazji 15. rocznicy naszej akcesji do Unii pisało: „Akcesja do UE oznaczała dla polskiego rolnictwa istotną zmianę prawnych i ekonomicznych warunków funkcjonowania. Bilans obecności polskiego rolnictwa i obszarów wiejskich w UE wypada zdecydowanie korzystnie".
Dalej przypominało pojawiające się przed akcesją obawy, że polskie rolnictwo i sektor spożywczy nie będą w stanie sprostać konkurencji, a Polskę zaleje żywność z krajów UE-15. Rolnicy obawiali się, że będą zmuszeni ograniczyć produkcję, a ich dochody zmniejszą się znacząco. – Obawy te nie sprawdziły się. Od momentu przystąpienia Polski do UE rośnie dodatnie saldo wymiany handlowej produktami rolno-spożywczymi. Polska jest liderem w Unii Europejskiej w produkcji drobiu, owoców, pieczarek. Obecnie na eksport trafia 80 proc. polskiej wołowiny, 45 proc. drobiu i 30 proc. produktów mleczarskich. W 2018 r. wartość eksportu produktów rolno-spożywczych wyniosła prawie 30 mld euro. W porównaniu z 2004 r. oznacza to sześciokrotny wzrost wartości sprzedaży żywności za granicą – wyliczał resort rolnictwa.
I tłumaczył, że rozwój eksportu był możliwy między innymi dzięki modernizacji gospodarstw rolnych i unowocześnieniu przetwórstwa rolno-spożywczego przy wykorzystaniu środków unijnych. – Obecnie Polska ma jeden z najnowocześniejszych sektorów przetwórstwa w Europie – podkreślał resort.