Czy będzie mniej niż zero?

Wojna z wolnymi mediami, niezależnymi sądami i kwestionowanie nadrzędności prawa unijnego ma swoją cenę. Zamiast 57 mld euro z Funduszu Odbudowy wygląda na to, że premier będzie mógł się pochwalić jedynie dobrym samopoczuciem koalicjanta.

Publikacja: 05.09.2021 21:00

Czy będzie mniej niż zero?

Foto: Bloomberg

Stało się! Paolo Gentiloni, komisarz ds. gospodarczych, oświadczył, że Bruksela ma obawy o niezależność sądów i wolność mediów. To jednak nie wszystko. Czarę goryczy przelał rządowy wniosek do Trybunału Konstytucyjnego dotyczący unijnego prawa. „Kwestionowanie wyższości prawa europejskiego nad krajowym jest powodem wstrzymania akceptacji Krajowego Planu Odbudowy Polski" – stwierdził komisarz. Kolejny raz zamiast Austerlitz wyszło Waterloo.

Dla rządu to problem poważniejszy od utraty większości w Sejmie. Posłów można „dokupić". Polski Ład jednak, przeforsowany nawet w najbardziej niegodziwy sposób, bez finansowego wsparcia Brukseli pozostanie wachlarzem batów bez marchewek. Rząd liczył na szybkie zatwierdzenie Funduszu Odbudowy, gdyż zależy mu na czasie. „Akceptacja oznacza bowiem szybkie wypłacenie 13 proc. środków w formie swego rodzaju zaliczki. Unia Europejska robi przelew, z którego Polska nie musi się od razu rozliczać. Polski rząd bardzo liczy na zastrzyk pieniędzy, bo deficyt budżetowy jest poważny. Oficjalna narracja jest taka, że sytuacja jest świetna, mamy nadwyżkę. Ale prawdziwy deficyt ukryty jest w różnego rodzaju funduszach" – ocenia mój doradca prof. Artur Nowak-Far.

Rząd miesiącami promuje Polski Ład, pokazując gawiedzi bitą śmietanę, która skrzętnie skrywa znajdujące się pod nią żyletki. Teraz śmietany może zabraknąć, a żyletki coraz bardziej wkurzają Polaków. Premier pozwalał, aby Ministerstwo Zemsty toczyło batalię, której los był z góry przesądzony. I po co? Rozwód Jarosława Gowina ze Zjednoczoną Prawicą pokazał, ile dla szeregowych posłów znaczy lider, który nie zapewni im pełnej michy i ciepłych posadek.

Dziś rząd nie ma już bezpiecznej większości w Sejmie. Nie ma też gwarancji finansowania Polskiego Ładu. Może się tylko ugiąć przed Brukselą. Czy okrojona „Zjednoczona Prawica" poświęci Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego i reformę wymiaru sprawiedliwości? Odpuści mediom oraz sędziom? A przede wszystkim przedsiębiorcom?

W kultowym filmie „Wag the Dog" Barry'ego Levinsona spin doktor prezydenta stawia odwieczne pytanie. Dlaczego pies merda ogonem? Odpowiedź jest prosta. Ponieważ pies jest mądrzejszy od ogona. Gdyby ogon był mądrzejszy, to merdałby psem.

W naszej politycznej rzeczywistości widzimy, że to malutki koalicjant potrafi „merdać" dużą partią. I wpędzać ją w niemałe problemy. Chyba że Wielki Strateg ogłosi, iż wszystko było od początku przemyślane. A tworzące establishment zaplecze potulnie pokiwa głowami i zacznie wychwalać przebiegłość i spryt Naczelnika. Włos z głowy zapewne nie spadnie też sprawcy całego zamieszania.

Wyciek e-maili szefa Kancelarii Premiera pokazał, że czołowi publicyści z państwowych mediów doradzają władzy i często suflują im odpowiedni „spin". Dlatego warto się zastanowić, czy podnoszone przez bliskie dobrej zmiany otoczenie hasło „polexit" było tylko figurą retoryczną. I czy nie zostanie nam mniej niż zero?

Andrzej Malinowski prezydent Pracodawców RP

Stało się! Paolo Gentiloni, komisarz ds. gospodarczych, oświadczył, że Bruksela ma obawy o niezależność sądów i wolność mediów. To jednak nie wszystko. Czarę goryczy przelał rządowy wniosek do Trybunału Konstytucyjnego dotyczący unijnego prawa. „Kwestionowanie wyższości prawa europejskiego nad krajowym jest powodem wstrzymania akceptacji Krajowego Planu Odbudowy Polski" – stwierdził komisarz. Kolejny raz zamiast Austerlitz wyszło Waterloo.

Dla rządu to problem poważniejszy od utraty większości w Sejmie. Posłów można „dokupić". Polski Ład jednak, przeforsowany nawet w najbardziej niegodziwy sposób, bez finansowego wsparcia Brukseli pozostanie wachlarzem batów bez marchewek. Rząd liczył na szybkie zatwierdzenie Funduszu Odbudowy, gdyż zależy mu na czasie. „Akceptacja oznacza bowiem szybkie wypłacenie 13 proc. środków w formie swego rodzaju zaliczki. Unia Europejska robi przelew, z którego Polska nie musi się od razu rozliczać. Polski rząd bardzo liczy na zastrzyk pieniędzy, bo deficyt budżetowy jest poważny. Oficjalna narracja jest taka, że sytuacja jest świetna, mamy nadwyżkę. Ale prawdziwy deficyt ukryty jest w różnego rodzaju funduszach" – ocenia mój doradca prof. Artur Nowak-Far.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację