– Zdaniem wielu analityków spowolnienie gospodarcze oraz prawdziwe skutki bessy dopiero zaczną być odczuwalne – wyjaśnia Dorota Stangreciak-Karpierz z Kancelarii Biegłych Rewidentów Auxilium. – Nie dotknie ono jednak wszystkich w jednakowym stopniu. Edyta Gajda z tej samej kancelarii dodaje, że branża audytorska nie powinna w sposób dotkliwy odczuć skutków bessy, choćby dlatego, że w okresie załamania zaufania na rynku portfel zleceń audytorów uzupełniają zlecenia związane z wycenami, zmianami własnościowymi oraz restrukturyzacjami podmiotów gospodarczych. – Poza tym w związku z przyznawaniem spółkom dotacji współfinansowanych ze środków unijnych wymagane są obowiązkowe audyty zewnętrzne wydatkowania tych środków – podkreśla Gajda.
[srodtytul]Giełda to nie cała gospodarka[/srodtytul]
Także Zbigniew Adamkiewicz, partner w dziale audytu firmy Deloitte, uważa, że mniejsza obecnie liczba debiutów giełdowych w sposób ograniczony wpłynie na firmy audytorskie, ponieważ spółki notowane na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych nie stanowią znaczącej części portfela klientów audytowych i nie reprezentują istotnej części polskiej gospodarki. Te zaś, które już na parkiecie są, mają obowiązek poddawania swoich sprawozdań finansowych obowiązkowi audytowania.
Większym pesymistą jest Jacek Hryniuk z Ernst & Young. W jego opinii bessa ma bez wątpienia ujemny wpływ na wyniki rewidentów, zwłaszcza z perspektywy prac związanych z emisjami publicznymi.
– Spodziewamy się drastycznego spadku liczby nowych emisji – podkreśla. – Spółki nie są pewne, czy inwestycje, które planowały, okażą się w nowych, zmienionych warunkach trafione. Dlatego powstrzymują się przed debiutem giełdowym, który zabezpieczyłby im źródła finansowania tych inwestycji. Ponadto wiele emisji uległo zatrzymaniu ze względu na niskie wyceny na rynku.