Łukasz Warzecha: "Ziobryści" mogą stać się nowoczesną LPR

Nie milkną komentarze po usunięciu trzech "ziobrystów". Media mainstremowe już szykują cykl programów o "wyrzuconych". A Łukasz Warzecha zachowuje spokój, pisząc "Nil novi sub sole"

Publikacja: 07.11.2011 10:10

Łukasz Warzecha: "Ziobryści" mogą stać się nowoczesną LPR

Foto: W Sieci Opinii

Publicysta "Faktu" w salonie24.pl pisze o rozłamie w PiS:

Po pierwsze – wygląda na to, że wbrew swoim buńczucznym zapowiedziom ZZ nie wyprowadzi z klubu PiS tylu posłów, żeby utworzyć własny, duży klub. Istnienie klubu zaś jest, jak wiadomo, podstawowym warunkiem niezsunięcia się w polityczny niebyt. Koło poselskie to trochę za mało, zwłaszcza gdy wcześniej zapowiadało się, że przejmie się kilkadziesiąt osób.
Po drugie – Kaczyński może szacować, że długi marsz przed najbliższymi wyborami będzie działał raczej na niekorzyść Ziobry, choć to rachuba trochę ryzykowna. Dłuższy czas może równie dobrze dać oddech, potrzebny na zbudowanie struktur.
Po trzecie – prezes PiS uznał najwyraźniej, że bardziej opłaca mu się jednak pozbyć z partii potencjalnego ogniska zapalnego. Takie podejście jest całkowicie spójne ze strategią, którą zdaje się realizować Jarosław Kaczyński z zadziwiającą konsekwencją: wyciąć w swoim bliskim otoczeniu absolutnie wszystkich, którzy mogliby w jakikolwiek sposób konkurować z nim o już nawet nie przywództwo, ale choćby wyznaczanie strategicznego kursu ugrupowania.

Łukasz Warzecha dodaje:

Wbrew temu, co twierdzą niektórzy, wcale nie uważam, że PiS poradziłby bez Kaczyńskiego lepiej lub że w ogóle by sobie bez niego poradził. To partia zbudowana wokół jednej osoby, człowieka ogromnie charyzmatycznego, inteligentnego i jak mało kto w Polsce – świetnie widzącego wewnętrzne mechanizmy polityki. Bez Kaczyńskiego PiS prawdopodobnie by nie było. Znów jednak muszę przytoczyć stwierdzenie z pamiętnego listu Marka Migalskiego do Jarosława Kaczyńskiego. Migalski w najbardziej lapidarnej formie ujął w nim cały paradoks prezesa: Jarosław Kaczyński jest dla swojej partii największym atutem i zarazem największym obciążeniem.

Warzecha pisze dalej:

Wyrzucając Ziobrę ze sprzymierzeńcami, z jednej strony PiS kolejny raz ogranicza swoje szanse na przesunięcie się do centrum (bo centrowców zraża autorytaryzm Kaczyńskiego), zarazem tworząc sobie opozycję po prawej stronie – bo od tej strony zamierza go podgryzać Ziobro ze swoją nową formacją (jej powstanie można uznać za niemal pewne). (…) Trudno też mieć wątpliwości, że Ziobro – przynajmniej w pierwszym okresie – będzie zakładnikiem mediów o. Tadeusza Rydzyka. Bez tego medialnego wsparcia mógłby szybko pogrążyć się w niebycie (współpraca z tefauenopodobnymi mediami niewiele tu da, bo ich odbiorcy to nie jest potencjalny elektorat formacji, jaką chce stworzyć Ziobro). (…) Na centrową, rozsądną formację, sprzyjającą mieszczańskim wartościom, nie ma dziś raczej popytu. Na nowoczesnego następcę LPR – kto wie.

Nam też się wydaje, że ten scenariusz był już kilkakrotnie przerabiany. Jak kończyli secesjoniści z PiS, można prześledzić na wielu przykładach. Problem w tym, że pod rządami "Słońca Peru" coraz bardziej brakuje silnej opozycji, mogącej zakłócić hegemonię Frontu Jedności Narodu.

 

Publicystyka
Weekend straconych szans – PiS przejmuje inicjatywę w kampanii prezydenckiej?
felietony
Marek A. Cichocki: Upadek Klausa Schwaba z Davos odkrywa prawdę o zachodnim liberalizmie
Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Publicystyka
Marek Migalski: Rafał Trzaskowski, czyli zmienny jak prezydent