Bardzo mnie to cieszy, ponieważ mało jest postaci w najnowszej historii Polski, które budzą tak wielkie emocje owocujące skrajnie radykalnymi opiniami dotyczącymi jednak nie tylko samego pułkownika, ale także całościowej oceny Polski Ludowej.
Zacięty spór pomiędzy przeciwnikami a zwolennikami Kuklińskiego to de facto walka tych, którzy tęsknią za PRL, dostrzegając w niej głównie pozytywy, z tymi, dla których była ona albo sowiecką kolonią, albo zwasalizowanym przez Moskwę państwem, nieprowadzącym własnej polityki zagranicznej ani militarnej. On sam też przychylał się do stwierdzenia, że nie sposób zrozumieć jego motywacji bez rozstrzygnięcia, czym była pozostająca przez pół wieku pod sowieckim panowaniem Polska. Argumenty przeciw płk. Kuklińskiemu powtarzane są od lat przez ludzi, którzy potępiając go, rozpaczliwie bronią swoich życiorysów skażonych hańbą służby obcemu mocarstwu. Ich wypowiedzi powtarzają niektóre media, identyfikuje się też z nimi część Polaków, niestety także młodych.
Spór o pułkownika Ryszarda Kuklińskiego będzie zapewne trwał jeszcze bardzo długo, bo jest – jak pisałem na wstępie – sporem o PRL. Mam nadzieję, że ważną rolę odegrają w nim zarówno telewizyjna „Wizyta", jak i mający wejść do kin 7 lutego br. „Jack Strong" według opartego w dużej mierze na materiałach z archiwum CIA scenariusza Władysława Pasikowskiego i w jego reżyserii.
—Jerzy Bukowski