Państwo neutralne także dla wierzących

Katolik nie może być zmuszany, żeby działał jak ateista – mówi Jakubowi Pacanowi honorowy przewodniczący Stowarzyszenia Pacjentów Primum Non Nocere Adam Sandauer

Publikacja: 13.06.2014 01:55

Czy deklaracja wiary lekarzy jest sprzeczna czy zgodna ze składaną przez lekarzy przysięgą Hipokratesa?

Deklaracja wiary nie ma bezpośredniego związku z przysięgą Hipokratesa, która dotyczy wszystkich lekarzy, nie tylko katolików. Podpisywanie deklaracji wiary było akcją dla uczczenia kanonizacji Ojca Świętego Jana Pawła II. Opiera się ona na tzw. klauzuli sumienia, która jest formą konsensusu likwidującego ewentualny konflikt, gdy zabiegi medyczne są w konflikcie z wiarą lekarza. Wykonując swój zawód, lekarz nie powinien być zmuszany do działania wbrew swoim przekonaniom, ale przy tym pacjent nie może zostać pozbawiony świadczeń, do których ma prawo. Dotyczy to zazwyczaj zapisywania leków antykoncepcyjnych, sytuacji gdy zabieg aborcji jest dopuszczalny przez prawo, zapłodnienia in vitro czy zabiegu zmiany płci. W państwach, w których prawo zezwala na eutanazję, problem może dotyczyć również tej kwestii. Lekarz ma prawo odmówić działań niezgodnych z jego sumieniem, a pacjent ma być poinformowany o przyczynie odmowy. Nasze prawo nakłada jednak na lekarza obowiązek wskazania, kto podejmie się działań, których on sam odmawia. Budzi to sprzeciw wielu lekarzy, bo nie chcą oni w żaden sposób uczestniczyć w przygotowaniu do tego, co sami potępiają. W moim przekonaniu, by zlikwidować ten konflikt, wystarczy, by pacjent miał gwarancje, że łatwo otrzyma potrzebną mu informację niekoniecznie od lekarza, który sam odmówił mu leczenia, ale na przykład w jakiejś publicznej placówce.

Czy lekarz praktykujący w państwowej placówce może afirmować swoje katolickie przekonania? Pracuje za publiczne pieniądze.

Trudno wprowadzać zasadę, że za publiczne pieniądze można zatrudniać tylko tych lekarzy, którzy odstąpią od zasad własnej wiary bądź są ateistami. Sądzę, że państwo neutralne światopoglądowo jest dla wszystkich i ma rozładowywać konflikty, szanując każdego. Do tego nieodzowna jest tolerancja, która należy się ludziom tak niewierzącym, jak i wierzącym. Lekarz katolik nie może być zmuszany, żeby działał jak ateista. Jednocześnie pacjent ateista nie powinien być zmuszany do przestrzegania ograniczeń w kwestiach medycyny, które wynikają z wiary lekarza. Pojawia się też pytanie: czy można sugerować, by lekarz, który nie chce wykonywać pewnych zabiegów, zmienił specjalizację? To by była dyskryminacja ze względu na wiarę. A co z lekarzem świadkiem Jehowy? Czy będzie zmuszany do przeprowadzania transfuzji krwi? Państwo powinno zadbać, by nie nakładać na niego takiego obowiązku, a jednocześnie musi zapewnić pacjentowi w razie potrzeby dostęp do transfuzji wykonanej przez innego lekarza. Są też religie, które zakazują lekarzowi mężczyźnie kontaktu z obcą kobietą, i ta zasada jest przestrzegana w wielu miejscach świata.

Kodeks etyki lekarskiej mówi jednak o obowiązku leczenia pacjenta bez względu na płeć, religię i rasę.

Powoływanie się na ten zapis jest nieporozumieniem. Art. 3 kodeksu etyki lekarskiej dotyczy obowiązku poszanowania innego człowieka, bez względu na jego płeć, religię czy rasę, natomiast art. 7 zezwala w szczególnych przypadkach na odstąpienie od leczenia. Klauzula sumienia stanowi właśnie jeden z takich przypadków.

Stawianie przez lekarza sumienia ponad prawem nie jest zamachem na neutralność światopoglądową państwa?

Prawo nie powinno zmuszać lekarza w żadnym stopniu do uczestniczenia w procederze, który sam potępia. Prawo wymaga jednak, by lekarz odmawiający leczenia poinformował pacjenta, gdzie może on przeprowadzić ten zabieg. No i tu zaczyna się konflikt, bo lekarz nie chce uczestniczyć w ułatwianiu tego, co sam potępia, a prawo tego wymaga.

Doświadczenia historyczne pokazują zresztą, iż obowiązek przestrzegania prawa ponad własnym sumieniem często prowadził do tragedii.

Lekarza będącego świadkiem Jehowy nie możemy zmuszać, by przeprowadzał transfuzję krwi

Ale przecież wskazanie innej placówki, która wykona zabieg, ?nie jest niczym złym.

Taki obowiązek angażuje lekarza w działania, w których on sam nie chce uczestniczyć. By uniknąć konfliktu, ten obowiązek powinien zostać przeniesiony na władze publiczne. Czy może stać się to już obecnie, czy będzie nowelizacja ustawy? Znając tempo prac ?i polityczne wykorzystywanie obecnego konfliktu, czarno to widzę. We wspólnym interesie prawo powinno tak działać, żeby pacjent wiedział, który lekarz odmówi przepisania środków antykoncepcyjnych i nie przeprowadzi procedury in vitro itd. Dlaczego? Po to, żeby nie stał godzinami w kolejce i nie tracił niepotrzebnie czasu i pieniędzy. Klauzula sumienia i podpisanie przez grupę lekarzy deklaracji wiary chyba dają szansę na regulacje tych kwestii. Można by wykorzystać je jako publiczną informację, że lekarz nie wykona pewnych czynności. Spójrzmy na to z innej strony: można wyobrazić sobie sytuację, w której kobieta z zagrożoną ciążą woli się wybrać do lekarza, który podpisał deklarację wiary, bo się obawia, że inny może zbyt pochopnie zaproponować jej przerwanie ciąży.

W Polsce jest od 160 do 170 tys. lekarzy, deklarację wiary podpisało ponad 3 tys. osób. To dużo?

Gdyby była odwrotna sytuacja i tylko 3 tys. lekarzy nie podpisałoby deklaracji, to pojawiłby się w skali społecznej problem z dostępem do niektórych procedur medycznych. Jesteśmy bezpośrednio po wyborach do europarlamentu. Jedne ugrupowania straciły, inne zyskały. Przed nami kolejne wybory, no i szukanie płaszczyzny do mobilizowania wyborców. Poza kwestiami wiary problem aborcji powraca też z tej przyczyny, że jest to sprawdzona droga do polaryzacji poglądów. Szkoda, że klauzula sumienia, która miała być gwarancją tolerancji, przeistoczyła się w zarzewie konfliktu.

Co pan rozumie przez tolerancję?

Myślę, że tolerancja polega na tym, iż wszyscy się do wszystkich przystosowują. W II Rzeczypospolitej, w dwudziestoleciu międzywojennym, osoby niebędące katolikami miały kłopoty ze znalezieniem pracy. Chrzest otwierał wtedy wiele furtek. Dla wielu była to sytuacja fatalna. Nie należy godzić się na to, by dziś sytuacja była odwrotna: by deklarowanie czy przestrzeganie zasad wiary utrudniało znalezienie określonej pracy.

Czy deklaracja wiary lekarzy jest sprzeczna czy zgodna ze składaną przez lekarzy przysięgą Hipokratesa?

Deklaracja wiary nie ma bezpośredniego związku z przysięgą Hipokratesa, która dotyczy wszystkich lekarzy, nie tylko katolików. Podpisywanie deklaracji wiary było akcją dla uczczenia kanonizacji Ojca Świętego Jana Pawła II. Opiera się ona na tzw. klauzuli sumienia, która jest formą konsensusu likwidującego ewentualny konflikt, gdy zabiegi medyczne są w konflikcie z wiarą lekarza. Wykonując swój zawód, lekarz nie powinien być zmuszany do działania wbrew swoim przekonaniom, ale przy tym pacjent nie może zostać pozbawiony świadczeń, do których ma prawo. Dotyczy to zazwyczaj zapisywania leków antykoncepcyjnych, sytuacji gdy zabieg aborcji jest dopuszczalny przez prawo, zapłodnienia in vitro czy zabiegu zmiany płci. W państwach, w których prawo zezwala na eutanazję, problem może dotyczyć również tej kwestii. Lekarz ma prawo odmówić działań niezgodnych z jego sumieniem, a pacjent ma być poinformowany o przyczynie odmowy. Nasze prawo nakłada jednak na lekarza obowiązek wskazania, kto podejmie się działań, których on sam odmawia. Budzi to sprzeciw wielu lekarzy, bo nie chcą oni w żaden sposób uczestniczyć w przygotowaniu do tego, co sami potępiają. W moim przekonaniu, by zlikwidować ten konflikt, wystarczy, by pacjent miał gwarancje, że łatwo otrzyma potrzebną mu informację niekoniecznie od lekarza, który sam odmówił mu leczenia, ale na przykład w jakiejś publicznej placówce.

Publicystyka
Andrzej Łomanowski: Rosjanie znów dzielą Ukrainę i szukają pomocy innych
Publicystyka
Zaufanie w kryzysie: Dlaczego zdaniem Polaków politycy są niewiarygodni?
Publicystyka
Marek Migalski: Po co Tuskowi i PO te szkodliwe prawybory?
Publicystyka
Michał Piękoś: Radosław, Lewicę zbaw!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Publicystyka
Estera Flieger: Marsz Niepodległości do szybkiego zapomnienia. Były race, ale nie fajerwerki