To jest rodzaj afrontu wobec polskiego prezydenta. Andrzej Duda zaraz po amerykańskich wyborach prezydenckich 5 listopada szykował się do odwiedzenia Donalda Trumpa w jego letniej rezydencji w Mar-a-Lago na Florydzie. Do mediów przedostała się nawet informacja o niezwłocznym starcie prezydenckiego samolotu. Dwa miesiące później Duda wciąż czeka na zaproszenie od Trumpa. Ten przyjął już przywódców Argentyny, Węgier i Kanady.
Spotkanie z polskim prezydentem było Trumpowi na rękę w trakcie kampanii wyborczej. Dodawało powagi, gdy musiał mierzyć się z oskarżeniami o próbę zamachu stanu, korupcję i ukrywanie romansu z aktorką filmów porno. Teraz jednak, kiedy Trump już odzyskał Biały Dom, kontakty z Dudą, który za kilkanaście tygodni wpadnie w polityczny niebyt, nie na wiele mu służą.
Czytaj więcej
Premier Włoch Giorgia Meloni spotkała się na Florydzie z prezydentem-elektem Stanów Zjednoczonych Donaldem Trumpem.
Donald Trump chce rozbijać jedność Unii, jak to robił za pierwszej kadencji
Ale spotkanie Donalda Trumpa z Giorgią Meloni to też porażka Donalda Tuska. Polski premier chce przecież wykorzystać półroczne przewodnictwo w Unii, aby rozwinąć jej politykę obronną i uczynić z niej ważnego gracza geopolitycznego, w szczególności w kwestii wojny w Ukrainie. W MSZ wykuto nawet plan wspólnego wyjazdu do Mar-a-Lago szefów dyplomacji Polski, Francji i Niemiec.
Ale Trump ma inne plany. W trakcie swojej pierwszej kadencji wspierał brexit, teraz chce znów podważać jedność Unii i zamiast kontaktować się z jej statutowymi przedstawicielami, stawia na liderkę skrajnie prawicowego, eurosceptycznego ugrupowania. Premier Włoch będzie zapewne jego uprzywilejowanym partnerem, gdy wkrótce przyjdzie do wojny handlowej przez Atlantyk, a być może także w sprawach ukraińskich.