Wybory do Parlamentu Europejskiego są dla obecnej Lewicy, pod wodzą Włodzimierza Czarzastego i Roberta Biedronia, ostatnią szansą, by zawrócić z drogi na polityczny margines, na końcu której może być powolne roztapianie się w Koalicji Obywatelskiej jako jej lewe skrzydło lub radykalna zmiana przywództwa i przejęcie rządów w Lewicy przez polityków Partii Razem, co prawdopodobnie skończyłoby się na przejście do opozycji wobec wszystkich i wszystkiego na wzór Konfederacji, choć z krańcowo odmiennych od niej pozycji. Jeśli w wyborach do PE Lewica nie przekroczy 10 proc. poparcia jej członkowie będą musieli ostatecznie zdecydować się na jedną z tych dróg.
Komu dziś potrzebna jest Lewica Włodzimierza Czarzastego?
Problem Lewicy nie polega na tym, że w Polsce nie ma wyborców o poglądach lewicowych, ale na tym, że wyborców tych zdołali zagospodarować inni. Od 2015 roku PiS skutecznie przeciąga na swoją stronę elektorat, dla którego ważne są świadczenia socjalne, wyrównywanie szans przez państwo i redystrybucja bogactwa. Przewaga PiS nad Lewicą polega na tym, że PiS nie tylko dużo mówi o takiej polityce, ale też potrafił ją realizować. I to nie 20 lat temu, czyli w czasie, gdy ostatni raz Lewica miała realny wpływ na rządzenie Polską, lecz w znacznie mniej odległej perspektywie, co sprawia, że PiS jest pod tym względem po prostu bardziej wiarygodny.
Z kolei w dziedzinie światopoglądowej (prawa kobiet, prawa środowisk LGBTQ) Lewicę na margines skutecznie spycha Koalicja Obywatelska, zwłaszcza od czasu, gdy na jej czele znów stanął Donald Tusk, który nie obawiał się nieznacznej korekty kursu KO w lewo i dziś KO też mówi o aborcji do 12. tygodnia ciąży, związkach partnerskich — i, jak PiS w sprawach socjalnych, jest w tym bardziej wiarygodny, bo to Koalicja Obywatelska jest dominującą siłą w obecnie rządzącym obozie i to od niej, a nie od Lewicy, będzie zależeć czy zmiany w prawie dotyczące kwestii światopoglądowych wejdą w życie.