Maciej Strzembosz: TVP nie dla Tomasza Lisa i nie dla Tomasza Sakiewicza

W sprawie TVP Przemysław Prekiel myli się na wszystkich frontach. W Polsce jest dostatecznie dużo uczciwych dziennikarzy, którzy nie ukrywając swoich poglądów, równocześnie ciekawi są prawdy. Innymi słowy nie są propagandystami, jak Tomasz Lis i Tomasz Sakowicz.

Publikacja: 18.12.2023 12:11

Maciej Strzembosz: TVP nie dla Tomasza Lisa i nie dla Tomasza Sakiewicza

Foto: Fotorzepa/ Piotr Guzik

Przemysław Prekiel proponuje, by w nowej telewizji publicznej, aby służyła całemu społeczeństwu, znalazło się miejsce dla dwóch Tomaszów: Lisa i Sakiewicza. Argumentuje, że nie warto walczyć o obiektywizm, gdyż  nic takiego praktycznie już nie występuje, a ponadto nie chcą tego widzowie: „lubimy po prostu oglądać, słuchać i czytać to z czym się utożsamiamy”.

TVP nie jest od zaspokajania prostych potrzeb

Przemysław Prekiel myli się na wszystkich frontach. Po pierwsze od zaspokajania prostych potrzeb i dostosowywania jakości programów do gustów widzów są telewizje komercyjne. One z tego żyją i media publiczne nie powinny z nimi konkurować w poszukiwaniu najniższego wspólnego mianownika, lecz powinny dbać o podnoszenie poziomu tak, by nie gubić widzów, czyli, by użyć frazy herbertowskiej, poprzez „delikatne popychanie wagi”.

Czytaj więcej

W TVP powinno być miejsce i dla Tomasza Lisa, i dla Tomasza Sakiewicza

Po drugie Przemysław Prekiel myli obiektywizm z uczciwością. Oraz istnienie obiektywizmu z dążeniem do obiektywizmu. W Polsce jest dostatecznie dużo uczciwych dziennikarzy, którzy nie ukrywając swoich poglądów, równocześnie ciekawi są prawdy. Innymi słowy nie są propagandystami, jak Tomasz Lis i Tomasz Sakowicz, wyznawcami jedynie słusznej linii wyznaczanej przez chwilowy kaprys uwielbianego lidera, nie są hejterami, którzy gotowi są nazwać kogoś, kto nie podporządkowuje się popieranej przez nich linii „Kałownią” albo obcym agentem.

Politycy mogą mieć zwolenników, ale nie mogą mieć wyznawców

Dla obu w żadnych porządnych mediach publicznych nie powinno być miejsca, gdyż obaj świetnie by się odnaleźli we Włoszech lat 30-tych jako piewcy Duce, choć każdy ma swojego i zupełnie innego. Dla wielu ludzi, w tym dla mnie, bezwarunkowe uwielbienie hejtera takiego jak Tomasz Lis jest lampką ostrzegawczą. Mazowiecki, Buzek, Kosiniak-Kamysz mieli i mają zwolenników, ale nie mieli i nie mają wyznawców. A posiadanie wyznawców niestety działa na polityków jak łyżka szaleju.

Media publiczne są bowiem od WYMYŚLANIA co widzowie zechcą obejrzeć, a nie od podążania za już istniejącymi gustam

Natomiast w dobrych mediach publicznych jest miejsce i dla Grzegorza Sroczyńskiego i dla Katarzyny Sadło czyli Kataryny, którzy posiadając wyraziste i diametralnie inne poglądy, równocześnie wielokrotnie dowodzili otwarcia na racje innych stron, ciekawości cudzych poglądów, czy wreszcie zdolności do krytykowania polityków o zbliżonych poglądach wedle zasady „amicus Plato, sed magis amica veritas” („Platon przyjacielem, lecz większą przyjaciółką prawda”). Katarzyna Sadło kierująca Telewizyjną Agencją Informacyjną w parze z Grzegorzem Sroczyńskim kierującym działem publicystyki, zrobiliby dużo więcej i dla jakości mediów, i dla pojednania, i dla wzajemnego zrozumienia dwóch walczących stron niż hejterskie  programy Lisa i Sakiewicza wspierające najgorsze, plemienne instynkty po obu stronach.

„Ranczo” według Piotra Gawła miało się nie przyjąć

Zadaniem mediów publicznych nie jest bowiem utrwalanie podziału i wykrawanie w nich udzielnych księstw dla zaspokojenia najniższych i często krwiożerczych gustów, lecz działanie na rzecz wspólnoty. Pokazywanie, że różne punkty widzenia mogą pokojowo współistnieć, że mechanizmem rozwiązywania tych sporów są demokratyczne wybory i że jeśli dobrze chcemy dla Polski, to nie możemy milionów obywateli uważać za zdrajców, sprzedawczyków bądź ludzi niespełna rozumu.

Czytaj więcej

Zmiany w TVP jeszcze przed świętami. Tak rząd Tuska planuje odbić media publiczne

Ponadto – widz nie wie co mu się podoba, póki tego nie zobaczy. Piotr Gaweł, wówczas członek Zarządu TVP, uważał, że „Ranczo” to katastrofa i chciał je puszczać w sobotę o 13, by telewizja straciła jak najmniej na wyprodukowaniu takiego gniota. 18 lat później każdy odcinek serialu obejrzało więcej Polaków, niż mieszka w Polsce, ale gdybyśmy wtedy zapytali widzów czy chcą oglądać historię sporu braci w zapadłej wiosce, pewnie jak Gaweł, sądzili by, że nie. Media publiczne są bowiem od WYMYŚLANIA co widzowie zechcą obejrzeć, a nie od podążania za już istniejącymi gustami. Jeśli więc rozmawiamy o roli mediów publicznych, nie ograniczajmy się też wyłącznie do publicystyki i informacji.

Ani Sakiewicz, ani Lis nie powinni mieć programów w TVP

Wreszcie zadaniem mediów publicznych jest dostarczanie programów adresowanych do widzów, których potrzeby nie są obsługiwane przez media komercyjne, a nie powielanie najgorszych schematów pogoni za mamoną. To TVN 24 upowszechnił sprostytuowaną formę debaty politycznej jako chamskiej nawalanki. Potrzebujemy więc mediów publicznych, które przeciwstawią się trendom, a nie będą utrwalać najgorsze cechy tego co jest. Dlatego ani Sakiewicz, ani Lis nie powinni mieć własnych programów w TVP. Co najwyżej wspólny,  w którym będą się okładać jak w oktagonie, nadawany późną nocą i poprzedzony planszą ostrzegającą: „Uwaga! Tylko dla dorosłych widzów. Pornografia intelektualna”.      

Autor

Maciej Strzembosz

Autor jest producentem filmowym, scenarzystą i publicystą

Publicystyka
Mgliste wpływy Rosji, czyli czego nie wiemy po konferencji gen. Jarosława Stróżyka
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Publicystyka
Estera Flieger: Dokąd zmierza Trzecia Droga?
Publicystyka
Stefan Szczepłek: Igrzyska olimpijskie w Warszawie? Jestem za
Publicystyka
Przemysław Prekiel: Lewica na rozdrożu
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Publicystyka
Marek Kozubal: Kto stanie murem za Antonim Macierewiczem