Jakub Ekier: Niebezpieczna przyszłość nie-Polaków. „Zielona granica” w deszczu upokorzeń

Słuszne komentarze mówią, że ofensywa rządzących przeciw „Zielonej granicy” Agnieszki Holland ma przed wyborami przyćmić aferę wizową i sterować emocjami. Oraz że podjudza i świadczy o braku hamulców. Trzeba dodać, jak liczne przeinaczenia tkwią w jej retoryce. I jak groźne niesie ona wykluczenie.

Publikacja: 25.09.2023 12:20

Kadr z filmu "Zielona granica"

Kadr z filmu "Zielona granica"

Foto: materiały prasowe

Im prymitywniejsza propaganda, tym chętniej używa charakterystycznych, stałych sformułowań. Tak też się dzieje, odkąd rozpoczął się kryzys na granicy białoruskiej. Zjednoczona Prawica i bliskie jej media stosują kilka językowych wytrychów, trafnie odtworzonych w filmie Agnieszki Holland. „Bezpieczeństwo naszych granic”, „atak hybrydowy Putina i Łukaszenki”: to jak stan wyjątkowy w języku. Słowom nie wolno się zbliżyć do uchodźców, podstępnie zwabionych przez białoruski reżim, narażonych na przemoc, głód i chłód.

Pozostało 92% artykułu
Miesięczny limit darmowych artykułów został wyczerpany

Teraz 4 zł za tydzień dostępu!

Czytaj 46% taniej przez 4 miesiące

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Czytaj bez ograniczeń artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Publicystyka
Sondaż: Komisja ds. badania wpływów rosyjskich dzieli Polaków. Wyborcy PiS przeciw
Publicystyka
Jerzy Haszczyński: Polska była proizraelska, teraz głosuje w ONZ za Palestyną
Publicystyka
Artur Bartkiewicz: Czy sprawa sędziego Tomasza Szmydta najbardziej zaszkodzi Trzeciej Drodze i Lewicy?
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Jarosław Kaczyński podpina się pod rolników. Na dłuższą metę wszyscy na tym stracą
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Czy rekonstrukcja rządu da nowe polityczne paliwo Donaldowi Tuskowi