W miarę zbliżania się do nadzwyczajnego szczytu energetycznego zwołanego przez prezydencję czeską na 9 września, stanowiska europejskich przywódców stopniowo zaczynają się zmieniać. Coraz bardziej zdają sobie sprawę, że – zgodnie z intencjami Moskwy – gwałtownie rosnące ceny energii i wyższe koszty życia sprawią, że nie będą w stanie wprowadzić ostrzejszych sankcji wobec Rosji, gdy ta będzie kontynuowała swoją okrutną wojnę z Ukrainą do jesieni. Na szczeblu rządowym rośnie zrozumienie, że Putin, który pod pretekstem braku porozumienia w sprawie kontraktów czy konserwacji rurociągów wywołuje chaos na europejskim rynku energii, nie ustąpi, dopóki państwa UE nie zaczną reagować i stawiać zbiorowego oporu.