Na początku sądziłem, że chodzi o ortografię – że powinno być przecież napisane: Biden jest Prezydentem, a Duda Debilem. Wszystko, co dotyczy Mojego Ulubionego Pana Prezydenta, powinno być pisane dużą literą. Jeśli ta ustawa jeszcze przez Sejm RP nie przeszła, to tylko przez nieuwagę. Ale jak wiadomo, można to szybko naprawić, przyjmując Ustawę o Dużej Literze, bo w ostatnim czasie cały proces deliberatywny w Sejmie potrafi potrwać mniej niż dzień roboczy damy do towarzystwa.
Szanse obywatela Żulczyka przed sądem pierwszej instancji oceniam nisko. Nazwał bowiem Mojego Ulubionego Pana Prezydenta debilem całkiem niesłusznie. Założył bowiem, że MUPP wypowiedział zdanie, które sam wymyślił, i że obraźliwa forma gratulacji wobec Joe Bidena była jego własnym pomysłem. Tymczasem jestem przekonany, że nad formą gratulacji męczyły się najtęższe umysły zatrudnione w jego kancelarii, a może nawet jeszcze i w MSZ. A potem to dzieło zbiorowej pomroczności jasnej zostało zaprezentowane Mojemu Ulubionemu Panu Prezydentowi wraz z wielostronicowym uzasadnieniem, w którym tylko raz padł słynny cytat radiowy „Cały Kaczor, cały ON". Ten raz jednak wystarczył, bo zawsze wystarcza.
Gdyby więc obywatel Żulczyk napisał, że Mój Ulubiony Pan Prezydent to człowiek, który ma złych doradców lub robi, co mu każą, to przed sądem by się pewnie wybronił – dowodów materialnych aż nadto. Tymczasem debil to określenie stricte medyczne, a medycyna, jak wiadomo, bada zdrowie, a nie charaktery. Więc obawiam się, że obywatel Żulczyk w sądzie pierwszej instancji zostanie skazany.
Sprawa jednak nie jest błaha i porzućmy na chwilę żarty oraz śmiech przez łzy. Dla przyszłości sądownictwa w Polsce jest naprawdę ważne, czy Jakub Żulczyk zostanie skazany na karę więzienia – grozi mu ponoć aż dwa lata odsiadki i czy ewentualna kara zostanie podtrzymana przez sądy wyższej instancji. Jeśli Jakuba Żulczyka uniewinni dopiero Trybunał w Strasburgu, to wstyd będzie równie duży, jak z pseudogratulacji.
Mój znajomy Farfocel twierdzi, że MUPP nie miał wyjścia – prawo to prawo, a prokuratura jest niezależna. Obawiam się, że wątpię na wszystkich frontach. Gdyby Mój Ulubiony Pan Prezydent chciał ukręcić łeb sprawie, to poinformowałby prokuraturę i sąd, że szkoda wydawania pieniędzy podatników, bo on w razie skazania i tak obywatela Żulczyka ułaskawi. Ba, mógłby to zrobić od razu, pokazując, że ułaskawienie przed wyrokiem nie jest zarezerwowane dla ministrów od służb specjalnych.
Korzystając z wakacji, mógłby też zaprosić obywatela Żulczyka na przejażdżkę prezydenckim skuterem wodnym, a następnie przy grillu wspomnieć mimochodem, że z zainteresowaniem zapoznał się z merytoryczną krytyką, i zauważyć, że krytyka niepotrzebnie została przyćmiona użyciem obraźliwego zwrotu.