Za dużo Hiszpanów w Hiszpanii, czyli urlop po szwedzku

Szwedzi to wymagający turyści. O tym, jak trudno im dogodzić, wiedzą biura podróży, które robią, co mogą, by klienci wrócili z urlopów zadowoleni.

Aktualizacja: 26.03.2009 11:09 Publikacja: 26.03.2009 04:55

Za dużo Hiszpanów w Hiszpanii, czyli urlop po szwedzku

Foto: "Rz" Online, Regina Skibińska reg Regina Skibińska

Często, niestety, bezskutecznie. Co roku do szwedzkich biur podróży napływa 30 tys. skarg od wściekłych klientów, z którymi bohatersko muszą się mierzyć pracownicy biur.

Ale co odpowiedzieć klientowi, który stwierdza, że skoro zapłacił za urlop „w raju” (chodziło o Wyspy Kanaryjskie), to powinien czuć się jak w raju? A nie czuł się ze względu na zbyt wysokie ceny. Inny niezadowolony turysta narzekał, że w Hiszpanii mieszka za dużo... Hiszpanów. „Recepcjonista mówi po hiszpańsku, jedzenie jest hiszpańskie” – wyliczał zdegustowany. Kolejni narzekali na „przesyt informacji od przewodnika” czy zwyczaj sjesty, kiedy oni akurat mieli ochotę na zakupy.

Pewna zbulwersowana Szwedka zadzwoniła z pretensjami, że przez cały urlop w sąsiednim pokoju przesiadywała naga kobieta, na którą bez przerwy gapił się jej mąż. Zażądała odszkodowania. Od biura podróży oczywiście, nie od męża.

Czasem skargi dotyczą warunków naturalnych: „Plaża była za piaszczysta”. „Przypływy morza sprawiały, że traciliśmy kilka godzin kąpieli dziennie”. „Nikt mi nie powiedział, że w morzu jest pełno ryb. Dzieci się bardzo przestraszyły”.

– Szwedzi są rozpieszczeni przez dobrą koniunkturę, jaka panuje w ich kraju. Chcą mieć wysoką jakość usług za możliwie najniższą cenę. I nie lubią niespodzianek – tłumaczy „Rzeczpospolitej” Lennart Käll, dyrektor największego w Szwecji biura podróży Ticket.

Potwierdzają to najnowsze badania, z których wynika, iż większość Szwedów uważa, że podczas zagranicznych wyjazdów to lokalna ludność powinna się dostosować do ich wymagań, a nie odwrotnie. – Niektórzy Szwedzi, spędzając wakacje w egzotycznych krajach, jedzą wyłącznie w skandynawskich restauracjach, delektując się swojskim menu. Ale doceniają inne kultury – zapewnia Lennart Käll.

Często, niestety, bezskutecznie. Co roku do szwedzkich biur podróży napływa 30 tys. skarg od wściekłych klientów, z którymi bohatersko muszą się mierzyć pracownicy biur.

Ale co odpowiedzieć klientowi, który stwierdza, że skoro zapłacił za urlop „w raju” (chodziło o Wyspy Kanaryjskie), to powinien czuć się jak w raju? A nie czuł się ze względu na zbyt wysokie ceny. Inny niezadowolony turysta narzekał, że w Hiszpanii mieszka za dużo... Hiszpanów. „Recepcjonista mówi po hiszpańsku, jedzenie jest hiszpańskie” – wyliczał zdegustowany. Kolejni narzekali na „przesyt informacji od przewodnika” czy zwyczaj sjesty, kiedy oni akurat mieli ochotę na zakupy.

Publicystyka
Jan Romanowski: Z Jana Pawła II uczyniliśmy kremówkę, nie zróbmy z Franciszka rewolucjonisty z młotem
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Pożegnanie papieża Franciszka i polska polityka
Publicystyka
Artur Bartkiewicz: A może zwycięzcą wyborów prezydenckich będzie Adrian Zandberg?
Publicystyka
Nawrocki zyskuje w Kanale Zero. Czy Trzaskowski przyjmie zaproszenie Stanowskiego?
Publicystyka
Przemysław Kulawiński: Spór o religię w szkołach. Czy możliwe jest pogodzenie skrajnych stanowisk?