Widzą pewien niepokój w szeregach. I trudno im się dziwić, gdyż kolejna kadencja w opozycji to rzecz dla każdej partii przykra. Widzą też, że z Jarosławem Kaczyńskim ciężko będzie wygrać kolejne wybory. Martwi ich perspektywa ograniczona do trwania przy prezesie. Nadal uważam jednak, że PiS Kaczyńskiego jest w tej chwili być może najtrwalszym elementem polskiej polityki
– mówi Paradowska i dodaje, że prezes PiS może z secesjonistami zrobić co zechce
. - Byłoby to jednak nieostrożne i niepotrzebne. Wydaje mi się, że obaj jednak jakoś się dogadają. Z ostatnich wywiadów prezesa wynoszę, że nie ma on już takiej chęci wyrzucania z partii niepokornych polityków. Wciąż mam Kaczyńskiego za polityka myślącego, który chce jeszcze funkcjonować przez lata.
Paradowska dodaje:
Dopominanie się przez Ziobrę o powrót do wielonurtowości PiS nie jest zresztą wbrew prezesowi. Kaczyński miał przecież ciekawą koncepcję poszerzenia list do Sejmu o niezależnych ludzi świata nauki. Choć w większości nie weszli oni do Sejmu i prezes jest znów skazany na Błaszczaka z Kuchcińskim. Oni chyba czują, że Kaczyński jest dziś nieco słabszy.
I normalną rzeczą jest, że różne frakcje zaczynają w tej sytuacji walczyć o pozycję. Zwłaszcza po tym, gdy prezes postawił na frakcję PC: Błaszczaka na szefa klubu, Kuchcińskiego na wicemarszałka. Mimo że nie odnoszą już jakichś sukcesów. Tymczasem frakcja Ziobry niewątpliwie się wzmocniła. Mularczyk pociągnął listę, dając dwa mandaty więcej! Choć przyznam, że ta "grupa Ziobry" nie jest dla mnie tak łatwa do identyfikacji.