Katarzyna Kolenda-Zaleska: Leszku Millerze, nie wzoruj się na Palikocie

"Dziennikarstwo zaangażowane" to forma wspierania ulubionych polityków przez salonowych redaktorów. Gdy z premierem Tuskiem trwa "cicha wojna", Katarzyna Kolenda-Zaleska wspiera Leszka Millera

Publikacja: 26.10.2011 13:01

Katarzyna Kolenda-Zaleska: Leszku Millerze, nie wzoruj się na Palikocie

Foto: W Sieci Opinii

Każdy salonowy dziennikarz ma swojego idola. Oczywiście, niekwestionowanym królem jest premier Donald Tusk, którego wspiera wróżka Janina Paradowska. Redaktor Kolenda-Zaleska w "Gazecie Wyborczej" postanowiła z kolei udowodnić, że "nie taki Miller straszny, jak go malują"...


Ci, co tak mówią i piszą, chyba przespali ostatnie kilka lat i zachowali w pamięci obraz Millera jako szpakowatego młodzieniaszka z czasów KC PZPR, który na początku lat 90. symbolizował partyjny beton. Dzisiejszy Miller to już nie tamten Miller, a droga, którą przeszedł od partyjnego betonu, może być dla niego powodem do dumy. Ci, którzy pamiętają Millera z początku lat 90., muszą docenić jego przemianę. Miller to dziś polityk, który wzbudza zaufanie, bo widać gołym okiem, jak wielką drogę przeszedł od sprzeciwu wobec wejścia Polski do NATO do Kopenhagi i Aten, gdzie negocjował, a następnie podpisywał traktat o wejściu Polski do UE. Wzbudza zaufanie doświadczeniem, liczbą przeczytanych lektur, odbytych rozmów i spotkań. Ale czy w tym zaufaniu mieści się również wiarygodność niezbędna do przewodzenia w polityce? - filozoficznie pyta Kolenda-Zaleska.

Pani redaktor Katarzyna udziela rad i wskazuje właściwą drogę "Żelaznemu Kanclerzowi":

Miller może być zarówno odnowicielem SLD, jak i jego pogromcą. Może pociągnąć SLD w górę albo będzie tym, który wyprowadzi sztandar.  (...) Miller mówi dziś, że przyszłość jest ważniejsza niż przeszłość i proponuje ogłoszenie grubej kreski dotyczącej "złych wspomnień i fatalnych praktyk". Powinien jednak pamiętać, że zapomnienia nie da się zadekretować. Zaproszenie do politycznej amnezji będzie dla Millera politycznym samobójstwem.

Musi też znaleźć sposób, jak przyciągnąć do Sojuszu nowych wyborców. Zaczął, raczej niefortunnie, od próby przelicytowania Janusza Palikota. Zgłosił pomysł złożenia w Sejmie projektu ustawy o związkach partnerskich. Dziwne, bo wyborcy przecież pokazali, kogo uznają za forpocztę zmian światopoglądowych, i nie jest to SLD.

Aleksander Kwaśniewski powinien swojemu koledze powiedzieć, żeby nie szedł tą drogą. Bo ta droga zaprowadzi SLD donikąd. Dla Millera wzorem nie powinien być Palikot, ale angielska Partia Pracy. Punktem odniesienia nie powinien być Palikot, ale kryzys. Czy lewica nie znajdzie tu nic do zrobienia? Miller ma sporo do przemyślenia, bo dwa razy nie da się zmartwychwstać nawet w polityce.

Jesteśmy ciekawi, czy publiczne doradzanie Leszkowi Millerowi mieści się w kategoriach wiarygodności potrzebnej do wykonywania zawodu dziennikarza. Czy taka fraternizacja z politykami nie przekracza granic przyzwoitości?

Każdy salonowy dziennikarz ma swojego idola. Oczywiście, niekwestionowanym królem jest premier Donald Tusk, którego wspiera wróżka Janina Paradowska. Redaktor Kolenda-Zaleska w "Gazecie Wyborczej" postanowiła z kolei udowodnić, że "nie taki Miller straszny, jak go malują"...

Ci, co tak mówią i piszą, chyba przespali ostatnie kilka lat i zachowali w pamięci obraz Millera jako szpakowatego młodzieniaszka z czasów KC PZPR, który na początku lat 90. symbolizował partyjny beton. Dzisiejszy Miller to już nie tamten Miller, a droga, którą przeszedł od partyjnego betonu, może być dla niego powodem do dumy. Ci, którzy pamiętają Millera z początku lat 90., muszą docenić jego przemianę. Miller to dziś polityk, który wzbudza zaufanie, bo widać gołym okiem, jak wielką drogę przeszedł od sprzeciwu wobec wejścia Polski do NATO do Kopenhagi i Aten, gdzie negocjował, a następnie podpisywał traktat o wejściu Polski do UE. Wzbudza zaufanie doświadczeniem, liczbą przeczytanych lektur, odbytych rozmów i spotkań. Ale czy w tym zaufaniu mieści się również wiarygodność niezbędna do przewodzenia w polityce? - filozoficznie pyta Kolenda-Zaleska.

Publicystyka
Weekend straconych szans – PiS przejmuje inicjatywę w kampanii prezydenckiej?
felietony
Marek A. Cichocki: Upadek Klausa Schwaba z Davos odkrywa prawdę o zachodnim liberalizmie
Publicystyka
Koniec kampanii wyborczej na kółkach? Dlaczego autobusy stoją w tym roku w garażach
analizy
Jędrzej Bielecki: Radosław Sikorski nie ma już złudzeń w sprawie Donalda Trumpa
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Publicystyka
Marek Migalski: Rafał Trzaskowski, czyli zmienny jak prezydent