Najpoważniejszym doświadczeniem nauczycielskiego strajku stała się siła mobilizacji tego dość spokojnego i konserwatywnego środowiska oraz pojawienie się w nim przekonania, że nikt im sam z siebie nie pomoże. Przez podobne doświadczenie przeszły parę lat temu pielęgniarki.
Trzymanie związków zawodowych na krótkiej politycznej smyczy skutkuje w Polsce brakiem partnera do rozmów z władzą, bo to związkowcy tą władzą byli, są lub będą, jak Ryszard Proksa, szef oświatowej Solidarności. Ale problem z tym ma nie tylko on, szef ZNP Sławomir Broniarz był związany z SLD i był posłem z list Sojuszu, kiedy była to jeszcze koalicja. Tyle że Broniarz nie musi się dziś wypierać swoich politycznych asocjacji, bo dni chwały SLD jako siły tworzącej rząd minęły. Pamiętam jednak rozmowy z posłami związkowymi w czasach, kiedy premierem był Leszek Miller, i ich moralnego kaca, kiedy trzeba było „dla dobra formacji" pacyfikować nastroje społeczne w swoich branżach i centralach. Działacze OPZZ na pewno też bardzo dobrze to pamiętają...