Już od środowej manifestacji pod MEN można było wyczuć, że zawieszenie strajku nauczycieli jest bliskie. Szef ZNP musiał znaleźć słowa, które tę decyzję wyjaśnią. – Pierwszy etap strajku pokazał, że wszystko można, że można się zorganizować, przeciwstawić, że nie można godzić się na niegodne warunki funkcjonowania systemu oświaty – mówił, tłumacząc decyzję o zawieszeniu protestu do września.
ZNP musi się liczyć ze swoją bazą, także tą zamęczoną hejtem i niezadowoleniem rodziców w małych miejscowościach, a jego szef wie, że nie ujedzie daleko bez szerokiego poparcia związkowców. Dla niego oni są ważniejsi niż protestujący z Międzyszkolnych Komitetów Strajkowych, którzy w części nie chcą podporządkować się decyzji. Poczucie krzywdy, zdrady i moralny kac na razie dominują, ale niedługo okaże się, że po tym doświadczeniu nic już nie będzie takie samo. Ci, którzy są bardziej radykalni niż Broniarz, będą mogli walczyć o przywództwo ruchu nauczycielskiego (są chętni), ci, którzy nie wierzą w ZNP, budować inny byt związkowy na bazie międzyszkolnych komitetów strajkowych.